Wisła Kraków rozbita przez trzecioligowca. Absolutna deklasacja
W niespełna kwadrans trzecioligowy Zawisza Bydgoszcz rozbił w pył Wisłę Kraków i zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski! Gospodarze wygrali 4:1 i tym samym dali ogromną radość kibicom, którzy od lat próbują podnieść zasłużony klub. Z kolei dla krakowian to najbardziej bolesny cios w tym sezonie.

Wisła była absolutnym faworytem spotkania. Krakowianie pewnie kroczą w kierunku Ekstraklasy, tymczasem Zawisza od pięciu lat próbuje wygrzebać się z trzeciej ligi. W zespole z Bydgoszczy nie ma wielkich nazwisk, a o piłkarzu pokroju Angela Rodado mogą tylko pomarzyć. Zawisza postawił się jednak walecznością, do tego był do bólu skuteczny i zasłużenie wystąpi w ćwierćfinale Pucharu Polski.
Wisła w PP na brak przychylności losu nie mogła narzekać. Zaczęła od wyeliminowania czwartoligowej Odry Bytom Odrzański, następnie była wygrana z drugoligowym Hutnikiem Kraków, a kolejną przeszkodą był trzecioligowy Zawisza Bydgoszcz. Trzech rywali, trzech z niższych lig, ale za każdym razem trener Mariusz Jop przestrzegał przed lekceważeniem przeciwnika.
To, że jest się faworytem i gra się w wyższej lidze, trzeba zawsze potwierdzić na boisku – przypominał przed spotkaniem w Bydgoszczy Mariusz Jop, trener Wisły.
Jego zawodnicy na początku meczu udowadniali różnicę dwóch klas. Nie wypuszczali Zawiszy z jego połowy, choć seryjnie też nie stwarzali zagrożenia. W 25. minucie krakowianie dopięli jednak swego.
Akcję skrzydłem napędził Julius Ertlthaler, następnie dośrodkował na piąty metr, a tam Ardit Nikaj z bliska wpakował piłkę do siatki. Siedem minut później był już jednak remis, bo z interwencją spóźnił się Mariusz Kutwa. Obrońca Wisły wyciął w polu karnym Marcela Wszołka, a za moment rzut karny pewnie wykorzystał Maciej Kona.
Po tym trafieniu gospodarze jakby poczuli, że wcale nie stoją na straconej pozycji i zagrali odważniej. To jednak krakowianie powinni mieć okazję na objęcie prowadzenia, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego, choć Frederico Duarte wydawał się ewidentnie faulowany przez Łukasza Szramowskiego.
Zawisza - Wisła. Trzy gole w 15 minut
To było jednak nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w drugiej połowie. Gospodarze zdobyli aż trzy bramki w kwadrans, a przy każdej z nich wielki udział miał Michał Cywiński. Najpierw idealnie dośrodkował na głowę Mikołaja Staniaka, następnie dośrodkował z rzutu rożnego, a piłkę głową do swojej bramki skierował Duarte. Na dobicie Wisły Cywiński trafił w słupek, a jego uderzenie dobił Kona.
Krakowianie byli w szoku. Co prawda niespodzianki w Pucharze Polski się zdarzają, ale takiej deklasacji w kwadrans nikt się nie spodziewał.
Trener Jop próbował reagować, wpuścił na boisko wszystko najlepszych ofensywnych zawodników (z Angelem Rodado na czele), ale Zawisza ani myślał oddawać dominacji w meczu i zasłużenie awansował. Na koniec krakowian stać było tylko na da uderzenia w poprzeczkę.
PJ











