Partner merytoryczny: Eleven Sports

Kadrowicze Leo trenowali w niepełnym składzie

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Drobne kontuzje sprawiły, że pierwszy trening 24-osobowej reprezentacji Polski w Muehlheim odbył się w niepełnym składzie.

/AFP

"Krócej trenowali zawodnicy, którzy w niedzielę wystąpili w swoich klubach w meczach ligowych" - powiedział kapitan drużyny narodowej Michał Żewłakow. "Piłkarze Lecha w krótkim czasie rozegrali dwa spotkania, stąd też mieli więcej luzu" - dodał kierownik reprezentacji Jan de Zeeuw.

Jako jedyny w treningu nie brał udziału stoper poznańskiego zespołu Bartosz Bosacki. "Powodem jest bolesne stłuczenie stopy. W jego przypadku mały znak zapytania dotyczy także wtorkowych zajęć, zaś powinien trenować w środę. Murawski ma napięte mięśnie dwugłowe, Błaszczykowski lekko naciągnięty przywodziciel, Gancarczyk lekkie stłuczenie jednego stawu w stopie, a R. Lewandowski lekki uraz stopy" - stwierdził lekarz Jacek Jaroszewski, którego wręcz przybiła informacja o ciężkiej kontuzji Marcina Wasilewskiego.

"Nie mamy jeszcze dokładnych wiadomości na temat stanu zdrowia Wasilewskiego, nie wiemy jaka jest sytuacja z tkankami miękkimi - nerwami i naczyniami. Jeśli tylko kości są złamane, to za pół roku mógłby wrócić do treningów. Znacznie gorzej będzie, gdyby uszkodzone były nerwy strzałkowo-piszczelowe - dodał Jaroszewski.

"Moim zdaniem piłkarz, który sfaulował Wasilewskiego, powinien zostać zdyskwalifikowany na tak długo, ile czasu będzie musiał pauzować Marcin" - złościł się de Zeuuw, odbierając kolejny telefon od holenderskich dziennikarzy. Ale są też dobre wiadomości. "Dzwonił Mariusz Lewandowski z informacją o golu strzelonym w lidze ukraińskiej. Jutro o godz. 16 dołączy do ekipy" - dodał De Zeeuw.

Polacy trenują na boisku TSV Lammerspiel. Od hotelu "Waitz", w którym zamieszkali, to zaledwie kilkaset metrów spaceru. I właśnie pieszo, uliczkami Muehlheim, trasę pokonali kadrowicze. Zajęcia oglądało kilkudziesięciu kibiców, w tym liczna grupa polskich fanów na co dzień mieszkających w Niemczech. "Nie spodziewałem się, że reprezentacja Polski tutaj przyjedzie. Nic mi siostra nie mówiła, a mieszka tutaj 20 lat i raczej takie informacje jej nie umykają" - mówił pan Marek ze Zgorzelca, który od paru miesięcy pracuje we Frankfurcie nad Menem.

O bliskości Frankfurtu świadczy liczba nisko przelatujących samolotów. Niemal co parę minut nad głowami zawodników pojawiał się kolejny. Ale one nikomu nie przeszkadzają.

"Zawodnicy wierzą, że to specjalne miejsce. Mogliśmy trenować i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale po co? Tutaj mamy wszystko, co potrzebujemy" - stwierdził selekcjoner Leo Beenhakker. I faktycznie, w Muehlheim jest cicho i spokojnie. Czas biegnie znacznie wolniej niż w dużych miastach. Polscy piłkarze czasu zbyt dużo nie mają, bowiem już w sobotę mecz eliminacji mistrzostw świata z Irlandią Północną w Chorzowie.

Za Polaków kciuki trzymają m.in. właściciele hotelu "Waitz". "Serdecznie witamy! Pozdrawiamy ciepło polską drużynę w hotelu Landhaus Waitz. Życzymy drużynie i sztabowi trenerskiemu przyjemnego pobytu u nas, wszystkiego dobrego oraz powodzenia w przygotowaniach do mistrzostw świata w Afryce Południowej 2010" - taki napis widnieje tuż za wjazdem na teren ośrodka. Nie zabrakło też biało-czerwonych flag.

INTERIA.PL/PAP

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje