Wczoraj poinformowaliśmy o odejściu Tomasza Smokowskiego z Polsatu. Podobną decyzję mogą podjąć Mateusz Borek i Roman Kołtoń. Wszyscy dostali ultimatum: albo prowadzenie kanałów na YouTube, albo praca w Polsacie. Wiele o całej sprawie mówi reakcja Borka. Znany komentator zmienił swoje zdjęcie profilowe na Twitterze, gdzie znajdował się na tle logo Polsatu Sport. Zmienił też opis profilu i obecnie nie ma w nim słowa o jego pracy w Polsacie, zniknęło także logo stacji. Borek zaangażował się w prowadzenie "Kanału Sportowego" na YouTube. Ma on już ponad 72 tysiące subskrypcji, a poza komentatorem Polsatu, twarzami projektu są też Tomasz Smokowski, Michał Pol i Krzysztof Stanowski. Borek jest okrętem flagowym kanału. Ma ponad 587 tysięcy obserwujących na Twitterze. Z naszych informacji wynika, że Borek jest w identycznej sytuacji jak Smokowski. Jego umowa z Polsatem została rozwiązana. Stacja miała mu zaproponować podwyżkę pod warunkiem zaprzestania współpracy na YouTubie z Etoto i "Kanałem Sportowym". Komentator miał się nie zgodzić na te warunki. Wobec tego Polsat miał rozwiązać z nim umowę. Czy to oznacza koniec 20-letniej przygody jednego z dwóch najpopularniejszych polskich komentatorów z Polsatem? Na razie trudno to ostatecznie przesądzać. Sprawa rozstrzygnie się pod koniec lutego, gdy red. Borek wróci ze swej rezydencji z Tajlandii.Ze stałej pracy z Polsatem zrezygnuje też najpewniej Roman Kołtoń, którego "dziecko" na YT "Prawda Futbolu" rośnie w siłę. Red. Kołtoń zamierza jednak nadal współpracować ze stacją Zygmunta Solorza-Żaka. Na razie takiej współpracy nie zaproponowano red. Borkowi. Kibicom "Biało-Czerwonych" na dłuższą metę trudno wyobrazić sobie mecze kadry bez charyzmatycznego głosu tego komentatora. MP, MB