Furia w Gniewinie
Tłum podekscytowanych kibiców na treningu reprezentacji Hiszpanii w Gniewinie miał okazję zweryfikować tezę Cristiano Ronaldo, że gdyby Vicente del Bosque posłał do gry w Euro 2012 nawet dwie jedenastki, obie zaliczałyby się do faworytów turnieju.

Cztery złote lata reprezentacji Hiszpanii sprawiły, że bogactwo talentów tamtejszej piłki doceniane jest w najdalszych zakątkach ziemi. Na żywo, i z bliska mogą podziwiać je teraz mieszkańcy polskiego Gniewina, niespełna dwutysięcznej miejscowości położonej w pobliżu Wejherowa. Tłumy okolicznych mieszkańców stanęły w szranki do losowania wejściówek na treningi mistrzów świata, by szczelnie wypełniać niewielkie trybuny. Jak zauważył jeden z nich, jeszcze tak niedawno nikt nie mógł nawet marzyć, że gniewińskie boisko sąsiadujące z hotelem "Mistral" będą ugniatały tak drogocenne stopy. Vicente del Bosque dowodzi najdroższą kadrą na Euro 2012.
Całe to hiszpańskie bogactwo jest jednak dość zaskakujące. Wystarczyła kontuzja Davida Villi, by okazało się, że "La Roja" nie ma snajpera godnego mistrzów świata i Europy. Czy na inaugurację Euro 2012 przeciw Italii selekcjoner Hiszpanów postawi na Fernando Torresa? Wszystko na to wskazuje. W środę wieczorem napastnik Chelsea dostał podczas treningu w Gniewinie żółtą kamizelkę, by zagrać w wewnętrznej gierce w podstawowym składzie. Wysłannikom dziennika "Marca" wystarczyło to do ogłoszenia, że ""Dzieciak" osiągnął przewagę nad konkurentami".
Faktycznie po Torresie widać, że jako jedyny z klasycznych napastników czuje się pewnie wśród swoich kolegów. Wkład Alvaro Negredo i Fernando Llorente w sukcesy "La Roja" jest mizerny, tymczasem "El Nino" zdobył zwycięskiego gola w finale Euro 2008 z Niemcami. Co prawda w minionym sezonie zdobył mniej bramek niż pomocnicy Barcelony Xavi Hernandez i Cesc Fabregas, ale powtarza, że wraca do wielkiej formy. I w Hiszpanii wszyscy chcą mu wierzyć. Czy uwierzy del Bosque?
Wąsaty selekcjoner może posłać przeciw Italii "fałszywego" łowcę goli? Byłby nim jeden ze skrzydłowych (Pedro, Navas), lub pomocników (Fabregas, Silva, Mata, lub Iniesta). Bo tak naprawdę to wielkie, futbolowe bogactwo Hiszpanii dotyczy przede wszystkim graczy drugiej linii. Wystarczyło pół godziny wewnętrznego sparingu na skróconym placu gry, by Xavi Hernandez i reszta olśnili kibiców z Gniewina gamą niewiarygodnych zagrań. Chwilami była to tiki-taka w najdoskonalszej postaci.
Hiszpańscy korespondenci na Euro 2012 żyją nie tylko zagadkami taktycznymi "La Roja". We wtorek wieczorem ogromne wrażenie na przybyszach zrobił dorodny bochenek chleba, którym przywitał mistrzów świata burmistrz Gniewina. W środę dopytywali się o orkiestrę dętą koncertującą na bieżni zanim piłkarze Del Bosque wyszli na boisko. Wielkim odkryciem korespondentów "Marki" okazało się też zbadanie znaczenia nazwy polskiego miasteczka. Gniew, czyli furia, jak "Furia Roja". Mistrzowie świata byli skazani na to właśnie miejsce?
Aby otoczeni podziwem piłkarze Del Bosque nie poczuli się przed Euro 2012 zbyt komfortowo, zewsząd otaczają ich hasła przypominające, że "gole nie rodzą się z najpiękniejszej nawet przeszłości, ale trzeba je zdobyć dzięki talentowi i pokorze". Pokora to ulubione słowo Hiszpanów powszechnie uważanych za wielkich faworytów turnieju. Stoper Juventusu Giorgio Chiellini przyznał, że nie zna recepty na powstrzymanie ogromnego, indywidualnego potencjału zespołu, który w cztery lata zapracował na miejsce w historii. Odpytany przez dziennikarzy "Marki" Cristiano Ronaldo zauważył, że Vicente del Bosque jako jedyny z selekcjonerów drużyn biorących udział w Euro 2012, mógłby wystawić do gry dwie jedenastki i obie zaliczałyby się do faworytów turnieju.
Bukmacherzy oceniają, że zwycięstwo Hiszpanów nad Italią jest aż dwa razy bardziej prawdopodobne niż remis - rezultat najbardziej logiczny w starciu dwóch potęg na inaugurację wielkiego turnieju. Gracze Del Bosque przypominają jednak na każdym kroku, iż rywale z Włoch to urodzeni wojownicy, być może najwięksi w całym europejskim futbolu. Hiszpanie wygrywali z nimi 8 razy, ale zaledwie raz w meczu o stawkę, podczas igrzysk w Rzymie w 1920 roku. Cztery lata temu, w ćwierćfinale Euro 2008 "La Roja" była w szczytowej formie, tymczasem "Squadra Azzurra" mocno osłabiona, a skończyło się na remisie i zwycięstwie w rzutach karnych. Xavi Hernandez uważa właśnie tamten mecz za początek wielkiej drużyny.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje