- Tego wieczoru cierpiałem najbardziej, ponieważ był to dla nas kluczowy mecz. Do 70. minuty atmosfera była nerwowa, ale wszystko zależało oczywiście od nas. Nie spodziewaliśmy się takiego napięcia, ale kiedy uporządkowaliśmy grę w środkowej strefie boiska, zaczęliśmy kontrolować przebieg spotkania - wyjaśnił włoski trener. - Graliśmy pod ogromnym ciśnieniem przeciwko dobrze zorganizowanej drużynie i agresywnej w grę powietrznej. Fakt, że poradziliśmy sobie z takim zespołem, świadczy o nas bardzo dobrze. Jestem zadowolony z gry naszej pomocy. Odzyskaliśmy zaufanie i równowagę, którą zapewniała nam druga linia. To najważniejszy element taktyki - dodał. - Ten mecz dał nam impuls, po tym jak byliśmy krytykowani za rozgrywanie górnych piłek. Odpowiednio rozłożyliśmy siły i udało nam się uzyskać dobry rezultat. W tym meczu nie mieliśmy załamania fizycznego. Mogliśmy jednak go rozwiązać szybciej, gdybyśmy wykorzystali wcześniejsze okazje - zaznaczył selekcjoner włoskiego zespołu, który w trzecim meczu fazy grupowej zmierzył się z drużyną prowadzoną przez innego Włocha - Giovanni Trapattoniego. Prandelli przed meczem poniedziałkowym spotkaniem przyznał, że darzy doświadczonego szkoleniowca ogromnym szacunkiem. - Szkoda, że nie miałem zbyt wiele czasu, aby porozmawiać z Giovannim Trapattonim. Musieliśmy zająć się własnymi obowiązkami. Zespół, który prowadzi jest bardzo dobry, a do tego wspierają ich niesamowici kibice. Chyba nigdy w życiu nie widziałem lepszego dopingu - podkreślił Prandelii. W znacznie gorszym nastroju był selekcjoner reprezentacji Irlandii. Doświadczony szkoleniowiec pochwalił jednak swój zespół za postęp. - Sądzę, że widać było, że graliśmy dużo lepiej w porównaniu do meczu z Hiszpanią i Chorwacji. Włożyliśmy w naszą grę więcej osobowości, cech poszczególnych indywidualności. Szkoda, że obie pomyłki popełniliśmy po dwóch rzutach rożnych. Jestem jednak dumny, że pożegnaliśmy się z turniejem honorowo. Nawet trener Prandelli przyznał, że byliśmy dla nich trudnych rywalem, choć oczywiście osobą, która ponosi odpowiedzialność za wynik jest trener - zaznaczył Trapattoni, który po meczu nie pochwalił niesportowego zachowania Keitha Andrewsa. - Rozmawiałem z nim i oczywiście mogłem się powstrzymać przed reakcją, ponieważ przed rozpoczęciem turnieju wiedziałem, że sędziowie będą rygorystyczni wobec wszystkich. Sam jednak byłem zawodnikiem i staram się zrozumieć zawodnika, który przegrał i któremu puściły nerwy. Mam nadzieję, że będzie to dla niego lekcja na przyszłość - zakończył szkoleniowiec irlandzkiego zespołu.Konrad Kaźmierczak, Poznań