Pistons górą w Filadelfii
Detroit Pistons pokonali w Filadelfii miejscowych 76ers 76:66 w najciekawiej się zapowiadającym poniedziałkowym spotkaniu NBA.

"Tłoki" do zwycięstwa poprowadzili Richard Hamilton (15 pkt), Tayshaun Prince (14 pkt) oraz Ben Wallace (12 pkt, 13 zbiórek). Była to pierwsza wyjazdowa wygrana zespołu z Miasta Forda po serii czterech kolejnych porażek na parkietach rywali.
Pod nieobecność Allena Iversona (kontuzja barku) wśród gospodarzy prym wiódł Kenny Thomas (10 pkt, 18 zbiórek). Zmiennik Iversona, Aaron McKee uciułał zaledwie 2 "oczka" i przy takiej jego grze nie mogło być mowy o pokonaniu znanych z żelaznej defensywy Pistons.
Niesamowitych emocji doświadczyli widzowie w Cleveland, gdzie Cavaliers odrobili w trakcie spotkania 25 punktową stratę do Hornets i ostatecznie pokonali rywali 104:100, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. To był największy "powrót od gry" w 35-letniej historii "Kawalerzystów", których w tym sezonie prowadzi zwolniony w czerwcu z ... Hornets Paul Silas. Cavaliers po raz pierwszy wygrali spotkanie, w którym po pierwszej kwarcie przegrywali różnicą 21 punktów. Wcześniej takich meczów było dziewięć i wszystkie zakończyły się ich porażkami.
Najskuteczniejszym w szeregach gospodarzy był Carlos Boozer (24 pkt i 9 asyst), ale swoje zrobili również LeBron James (21 pkt) oraz "rookie" Jason Kapono (19 pkt), który zanotował w ten sposób swój najlepszy wynik w karierze. W szeregach gości robił co mógł Baron Davis, ale nawet jego 34 "oczka" nie były w stanie powstrzymać rozpędzonej kawalerii drużyny z Cleveland.
Nie brakowało również emocji w Memphis. W meczu na szczycie zespołów czyniących największy postęp w obecnym sezonie Grizzlies nieznacznie pokonali Nuggets 109:106. Jeszcze na 82 sekundy przed końcową syreną gospodarze przegrywali 102:106, ale siedem ostatnich punktów zagarnęły właśnie "Niedźwiadki" i to oni cieszyli z piątego z rzędu zwycięstwa. Najskuteczniejszym w szeregach Grizzlies był Pau Gasol. Hiszpan zdobył 25 punktów, ale spory wkład w sukces zespołu z Memphis miał również James Posey, który rzucił 20 "oczek" z czego 13 w ostatniej kwarcie. W zespole "Samorodków", którzy doznali trzeciej kolejnej porażki, najlepiej na parkiecie radził sobie Carmelo Anthony (26 pkt, 14 zbiórek).
W ostatnim poniedziałkowym meczu Portland Trail Blazers pokonali w Miami z Heat 89:81, a o ich sukcesie zadecydowała czwarta kwarta, w której zdobyli pierwsze 14 punktów. Blazers wygrali ją różnicą 13 punktów i zanotowali w ten sposób czwarte kolejne zwycięstwo. Ich liderem na parkiecie w Miami był skrzydłowy Zach Randolph, który zakończył spotkanie z dorobkiem 22 punktów i 12 zbiórek. W ekipie z Miami najlepiej zaprezentował się Lamar Odom (25 punktów, osiem zbiórek i cztery asysty).
INTERIA.PL/AP
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje