Polki od 2016 roku z każdej edycji halowych mistrzostw świata przywoziły medale. Nawet wtedy, kiedy skład był nieco eksperymentalny, potrafiły stawać na podium. Tak było choćby w czasie ostatnich halowych mistrzostw Europy w Stambule, gdzie Polki bez największych gwiazd, zdobyły brąz. Tym razem jednak ta sztuka się nie udała. Szalony bieg Polaków. To był prawdziwy rollercoaster, ale jest finał Koszmar Polek. Nie pomógł powrót gwiazdy Pierwsza na zmianie Marika Popowicz-Drapała wykonała swoje zadanie. Przyprowadziła naszą drużynę na pierwszym miejscu. Kinga Gacka spadła jednak na trzecią pozycję, a po niej kolejną straciła też Anna Gryc. Trudne zadanie stało, przed powracającą do sztafety Justyną Święty-Ersetic. Nasza znakomita sprinterka nie była jednak w stanie wyprzedzić Czeszki Lady Vondrovej i przyprowadziła polską drużynę na czwartej pozycji w półfinale. Polka uzyskała jednak czwarty czas z grona wszystkich uczestniczek sztafet. Wynik 3.28,80 sek. nie pozwolił jednak awans z czasem, bo bezpośredni uzyskiwały dwie najlepsze sztafety z każdego półfinału. Do awansu zabrakło 0,35 sek. Ostatecznie Polki zostały sklasyfikowane na ósmej pozycji. Do finału z najlepszym czasem awansowały Brytyjki - 3.26,40 sek., które wyprzedziły Jamajki - 3.27,35. Obie te ekipy biegły z Polkami. Trzeci czas padł łupem Holenderek - 3.27,70 sek. "Dla porównania - najlepszy wynik w historii halowych mistrzostw świata, który w poprzednich edycjach nie dał awansu do finału to 3:30.97 Irlandek sprzed 2 lat" - napisał Tomasz Spodenkiewicz z Athletics News.