Koniec medalowej serii "Aniołków Matusińskiego". Polki poza finałem HMŚ
Kobieca sztafeta 4x400 metrów (Marika Popowicz-Drapała, Kinga Gacka, Anna Gryc i Justyna Święty-Ersetic) nie awansowała do finału halowych mistrzostw świata w lekkoatletyce w Glasgow. Warty odnotowania jest powrót Justyny Święty-Ersetic do sztafety po dwóch latach absencji.

Polki od 2016 roku z każdej edycji halowych mistrzostw świata przywoziły medale. Nawet wtedy, kiedy skład był nieco eksperymentalny, potrafiły stawać na podium.
Tak było choćby w czasie ostatnich halowych mistrzostw Europy w Stambule, gdzie Polki bez największych gwiazd, zdobyły brąz. Tym razem jednak ta sztuka się nie udała.
Koszmar Polek. Nie pomógł powrót gwiazdy
Pierwsza na zmianie Marika Popowicz-Drapała wykonała swoje zadanie. Przyprowadziła naszą drużynę na pierwszym miejscu. Kinga Gacka spadła jednak na trzecią pozycję, a po niej kolejną straciła też Anna Gryc.
Trudne zadanie stało, przed powracającą do sztafety Justyną Święty-Ersetic. Nasza znakomita sprinterka nie była jednak w stanie wyprzedzić Czeszki Lady Vondrovej i przyprowadziła polską drużynę na czwartej pozycji w półfinale. Polka uzyskała jednak czwarty czas z grona wszystkich uczestniczek sztafet.
Wynik 3.28,80 sek. nie pozwolił jednak awans z czasem, bo bezpośredni uzyskiwały dwie najlepsze sztafety z każdego półfinału. Do awansu zabrakło 0,35 sek. Ostatecznie Polki zostały sklasyfikowane na ósmej pozycji.
Do finału z najlepszym czasem awansowały Brytyjki - 3.26,40 sek., które wyprzedziły Jamajki - 3.27,35. Obie te ekipy biegły z Polkami. Trzeci czas padł łupem Holenderek - 3.27,70 sek.
"Dla porównania - najlepszy wynik w historii halowych mistrzostw świata, który w poprzednich edycjach nie dał awansu do finału to 3:30.97 Irlandek sprzed 2 lat" - napisał Tomasz Spodenkiewicz z Athletics News.









