Mistrz olimpijski i świata w biegu na 800 m uważa, że problem dopingu w jego kraju bierze się z braku pieniędzy. Zwłaszcza u młodych sportowców, którzy są gotowi na wszystko, by wygrać zawody i zdobyć jakieś fundusze na życie. Rekordzista globu zapewnił, że Kenia jest na dobrej drodze, by wprowadzić niezbędne reformy, pozwalające na aktywną i skuteczną walkę ze stosowaniem niedozwolonych środków. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) dała Kenii czas do 5 kwietnia na uregulowanie wszystkich nieprawidłowości związanych ze stosowaniem niedozwolonych środków przez sportowców tego kraju. Jeśli wszystkie zalecenia nie zostaną spełnione, możliwe jest wykluczenie kenijskich lekkoatletów z sierpniowych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Kenia zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Pekinie, ale w ciągu ostatnich trzech lat za doping zdyskwalifikowano ponad 40 lekkoatletów z tego kraju. Teraz władze tamtejszej agencji antydopingowej muszą udowodnić międzynarodowemu organowi (WADA), że radzą sobie z tą sytuacją i podejmują odpowiednie kroki. - To bardzo smutne, że coś takiego się stało, zwłaszcza że wcześniej Kenia cieszyła się bardzo dobrą reputacją. Ten problem pojawił się kilka lat temu, kiedy młodzi ludzie zrozumieli, że w sporcie są duże pieniądze. Są w stanie zrobić wszystko, by tylko wygrać zawody i zapewnić sobie lepszy byt - powiedział Rudisha, który w weekend rozpocznie sezon w Melbourne. Dodał, że on sam nigdy nie czuł, by istniał problem dopingu w jego kraju, ale Kenia ma problem z monitorowaniem tysięcy biegaczy. - Dlatego tak ważna jest edukacja. Dla WADA kontrola sportowców z naszego kraju jest bardzo trudna. Tylko niektórzy znajdują się na ich liście, a przecież prawie wszyscy biegają. Mamy tysiące lekkoatletów, którzy przygotowują się do zawodów - czy to na stadionie, czy ulicznych - zaznaczył. Do Rudishy należy rekord świata w biegu na 800 m - 1.40,91. W sierpniu w igrzyskach w Rio de Janeiro, o ile Kenia nie zostanie zawieszona, będzie chciał zdobyć drugi z rzędu złoty medal. - Ale będzie bardzo trudno o poprawienie wyniku z Londynu. Nie możemy oczekiwać, że będziemy codziennie oglądać rekordy globu - podkreślił. W lutym Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) zawiesiło na 180 dni prezesa kenijskiego związku Isaaca Mwangiego. Komisja Etyki zarzuca mu działania korupcyjne. Wcześniej dwie kenijskie lekkoatletki Joy Sakari i Francisca Koki Manunga wyznały w wywiadzie dla AP, że Mwangi zaproponował im zredukowanie czteroletniego zawieszenia nałożonego na nie za stosowanie dopingu, jeśli zapłacą mu 24 tys. dolarów. Prezes związku zaprzecza tym doniesieniom.