Lider wyścigu Tour de Pologne Niemiec Marcel Kittel uważa, że wciąż jest najszybszy w stawce, mimo porażki na drugim etapie w Dąbrowie Górniczej z Włochem Matteo Pelucchim. "Oczywiście moim celem było wygranie drugiego etapu. Sądzę, że wciąż jestem najszybszy. Dziś straciłem trochę czasu wskutek kraksy, którą szczęśliwie udało mi się ominąć. Zanim się rozpędziłem, trwało to trochę i już nie zdążyłem wyprzedzić Pelucchiego" - mówił Kittel dziennikarzom. Mijając linię mety na drugim miejscu, Kittel wykonał gest dezaprobaty pod adresem Włocha. Czy zwycięzca etapu popełnił więc faul? "Nie wiem, czy państwo się ze mną zgodzą i nie chcę wyglądać na przegranego, który narzeka, ale moim zdaniem nie było konieczne, aby tak szybko przejeżdżał obok mnie po prawej stronie, bo powinien pilnować swojego toru jazdy. Po etapie powiedziałem to Pelucchiemu. Nie wiem, czy mam rację. Trzeba by było obejrzeć powtórkę telewizyjną" - ocenił. Kittel nie uznał, że sprawa jest warta składania protestu przez jego ekipę Giant. "Nie mówimy o dyskwalifikacji Pelucchiego, bo żeby złożyć taki wniosek, trzeba mieć argumenty. Na razie jest OK, a jutro jest nowy dzień" - dodał kolarz z Arnstadt, obiecując, że powalczy o zwycięstwo etapowe we wtorek w Katowicach.