Statystki pokazują jak cenny jest Nowak. Z 27-letnim obrońcą Widzew w 13 spotkaniach zdobył 32 punkty. Bez niego w czterech meczach zaledwie dwa. Potwierdza to też liczba traconych bramek. Kiedy Nowak był na boisku (a do momentu kontuzji rozegrał wszystkie spotkania w pełnym wymiarze), Widzew dawał sobie strzelić przeciętnie 0,69 gola na mecz. Kiedy leczył uraz, łodzianie w czterech spotkaniach stracili osiem bramek (czyli średnio dwa). Bezbronny Widzew Nowak po urazie treningi z drużyną rozpoczął jeszcze przed meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale trener Niedźwiedź nie zdecydował się go wystawić. W efekcie w związku z pauzą za żółte kartki Daniela Tanżyny obrona łodzian zagrała pierwszy raz w zestawieniu Michał Grudniewski, Tomasz Dejewski, Patryk Stępiński. I prawdopodobnie ostatni, bo mecz zakończył się najwyższą porażką (0:4), od kiedy w Widzewie pracuje ten szkoleniowiec. W Nowym Sączu szkoleniowiec może postawić już na Tanżynę, Stepińskiego i Nowaka, czyli trójka, która tak dobrze spisywała się do 13. kolejki. - Sporo meczów opuściłem przez kontuzję i to ważnych [m. in. derby Łodzi i z Miedzią - przyp. red.]. Oglądałem je z trybun i to był dla mnie większy stres niż biegać na boisku - przyznaje Nowak. - Dlatego cieszę się, że już mogę pomoc zespołowi. "Widzew nie jest w kryzysie" Meczem w Nowym Sączu Widzew rozpocznie rundę rewanżową. Zna już wyniki najgroźniejszych rywali w walce o ekstraklasę. Lider Miedź Legnica, trzecia Korona Kielce i czwarte Podbeskidzie wygrały. Widzew do pierwszego zespołu traci teraz cztery punkty i chce wygrać, by nie stracić kontaktu, a także odskoczyć zespołom goniącym. - Zdajemy sobie sprawę, że w końcówce rundy mecze nie poszły po naszej myśli. Dwa punkty w czterech spotkaniach to nie jest dorobek, jaki sobie zakładaliśmy - dodaje Nowak. - W ataku brakowało nam sytuacji, z których można było stracić gole. To jednak nie jest kryzys, bo ta runda była dobra w naszym wykonaniu. Przecież średni o zdobywaliśmy dwa punkty w meczu. Dudek: Wygrana z Widzewem będzie niespodzianką Widzewiacy mogą spodziewać się, że rywal jest żądny rewanżu za porażkę na inaugurację sezonu 0:3. Sandecja to obecnie piąty zespół pierwszej ligi i będzie liczyć się w walce o awans. Trener Dariusz Dudek zaskakuje jednak i mówi, że zwycięstwo z Widzewem będzie niespodzianką. Zespół z Nowego Sącza wreszcie może grać u siebie. Pierwszy mecz na budowanym stadionie i nowej murawie nie wypadł dobrze, bo przegrała w zaległym meczu ze Skrą Częstochowa. - Byłem na meczu w Bielsku-Białej. Widzew nie zagrał w optymalnym składzie, bo brakowało Tanżyny, Nowaka czy Juliusza Letniowskiego. To główny powód słabszych wyników łodzian, ale nie uważam, że to zadyszka. Widzew ma styl i widać w tym rękę trenera - uważa Dudek. - Cieszymy się z tego, że gramy u siebie, ale musimy się przyzwyczaić do nowego boiska. Wierzę w zespół, ale przypominam, gdzie Sandecja była rok temu [na 16. miejscu - przyp. red.], a gdzie jest teraz. W naszej grze jest dużo plusów, ale pamiętam też dotkliwą porażkę w Łodzi. - Wygraliśmy wtedy 3:0, ale to nie było tak łatwe spotkanie, jak wskazuje wynik. Na początku to Sandecja przycisnęła, miała okazje, ale z czasem przejęliśmy kontrolę i mogliśmy wygrać nawet wyżej - wspomina Nowak. Sandecja - Widzew: transmisja Ostatni mecz 18. kolejki pierwszej ligi można zobaczyć w Polsacie Go Box Sport. Początek o godz. 18. Relacja na interia.pl.