Koszmarna wiadomość, znany bokser nie żyje. Świat poznał go doskonale
Tragiczna wiadomość napłynęła ze świata boksu, w wieku 39 lat zmarł Vanes Martirosyan, były olimpijczyk i trzykrotny pretendent do tytułu mistrza świata. Życia nie przypłacił pojedynkiem w ringu, ale chorobą nowotworową, z którą walczył od dwóch lat. Najbardziej dał się poznać z starcia z byłym królem kategorii średniej, Kazachem Giennadijem Gołowkinem. Poruszające słowa po śmierci ukochanego wypowiedziała jego żona, przeżywając żałobę z dwójką dzieci.

Fatalnie doniesienia dotarły ze Stanów Zjednoczonych, a konkretnie z Los Angeles. Niestety po dwuletniej walce z rakiem skóry do wieczności odszedł 39-letni Vanes Martirosyan, były amerykański pięściarz ormiańskiego pochodzenia, który doskonale zapadł w pamięci kibiców tego sportu.
Vanes Martirosyan nie żyje. Nie boks, a choroba zabrała go w wieku 39 lat
Martirosyan zakończył karierę z bilansem 36 zwycięstw, 4 porażek i 1 remisu (21 pojedynków wygrał przed czasem). Zanim rozpoczął ten długi, owocny rozdział, z powodzeniem radził sobie na ringu amatorskim. Aż ośmiokrotnie wywalczył tytuł mistrzowski w swojej kategorii za oceanem, a jego akcje stały tak wysoko, że w 2004 roku wystąpił na igrzyskach olimpijskich w Atenach. W Grecji furory nie zrobił (porażka w 2. rundzie), a już rok później parafował pierwszy kontrakt zawodowy.
Emocjonujące starcie stoczył w 2012 roku w eliminatorze do mistrzowskiego tytułu federacji WBC, które zakończyło się technicznym remisem po przypadkowym zderzeniu się głowami z Erislandym Larą. A już tok później walczył o wakujący pas WBO w wadze junior średniej z Demetriusem Andrade, tym samym, który w 2019 roku do wiwatu pokonał na punkty Macieja Sulęckiego. Martirosyan także zszedł z ringu pokonany.
Na drugą, wielką szansę, "Koszmar" (taki nosił pseudonim - "The Nightmare") czekał do 2016 roku, gdy ponownie stanął do boju z Larą. Tym razem w stawce, również w kategorii superpółśredniej, znalazł się pas IBO. I ponownie z wygranej cieszył się Amerykanin kubańskiego pochodzenia.
Ostatnia, wielka szansa, przyszła w 2018 roku, gdy olimpijczyk zmierzył się z potężnie bijącym Giennadijem Gołowkinem. Wówczas był już kategorię wyżej, a w puli mieliśmy zunifikowany tytuł mistrza świata IBO i WBC w wadze średniej. To już była zbyt wysoka poprzeczka i przegrał w mgnieniu oka, znokautowany już w drugiej rundzie. Tym pojedynkiem raz na zawsze zakończył karierę.
O śmierci Martirosyana napisał m.in. Mauricio Sulaiman, prezydent federacji WBC. - Składam szczere kondolencje jego rodzinie i przyjaciołom - zareagował na portalu X.
"Nasze serca są złamane. Tracimy wspaniałego człowieka - kochającego męża, oddanego ojca, życzliwą duszę i kogoś, kto odcisnął piętno na każdym, kto go spotkał. Kochamy go bardzo, a jego straty nie da się opisać słowami. Trzymamy się myśli, że trafi do lepszego miejsca, gdzie nie będzie już bólu ani cierpienia. Do miejsca spokoju. Proszę, miejcie go w swoich modlitwach, aby jego dusza mogła spoczywać lekko i spokojnie" - słowa zrozpaczonej żony cytuje "Ring Magazine". W żałobie są także syn Andrew i córka Arianna.
Cześć Jego pamięci!









