Małysz szósty, Stoch 15. w Innsbrucku
Adam Małysz zajął szóste miejsce w konkursie 55. Turnieju Czterech Skoczni w austriackim Innsbrucku. Na 15. pozycji uplasował się Kamil Stoch.

Czwartek należał do Jacobsena. Młody Norweg nie tylko wygrał konkurs, ale został także liderem 55. Turnieju Czterech Skoczni i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
21-letni Norweg, z zawodu hudraulik, na skoczniach świata pojawił się w styczniu 2003 roku, kiedy zajął 50. miejsce w konkursie Pucharu Kontynentalnego w Planicy. Niewiele wcześniej zaczął trenować. Skokami postanowił zająć się po igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City.
Jeszcze w minionym sezonie niewielu o nim słyszało, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy pięciokrotnie stawał na podium - wygrał także w Engelbergu, dwukrotnie był drugi, raz trzeci. W Innsbrucku był liderem po pierwszej serii, dzięki skokowi na odległość 129 m. W drugiej serii lądował pół metra bliżej, ale obronił pozycję.
Na półmetku drugie miejsce zajmował Morgenstern, który po słabszym początku sezonu wyraźnie odrodził się w TCS. W sumie skoczył o pół metra dalej od Jacobsena (128,5 i 129,5 m), ale przegrał nieco niższymi notami.
Szansę na podium po pierwszej serii miał Małysz. Triumfator Turnieju w 2001 roku skoczył 124 m i był szósty, z niewielką stratą do wyprzedzających go Fina Janne Ahonena, Szwajcara Simona Ammanna i kolejnego Fina Arttu Lappiego.
W drugiej serii Małysz poprawił się o 2,5 m, ale dzięki bardzo sprzyjającym warunkom dalej skakali także jego rywale. Ahonen zachował piąte miejsce, a Polaka wyprzedził zaledwie o 1,3 pkt. Na czwartą pozycję spadł Lappi, a na najniższy stopień podium wskoczył Ammann, który w drugiej próbie poleciał najdalej w całych zawodach - 132 m.
W klasyfikacji łącznej Małysz jest piąty. Traci zaledwie 2,3 pkt. do wyprzedzających go Ammana i jego kolegi ze szwajcarskiego zespołu Andreasa Kuettela. Lappi, wicelider TCS, ma osiem punktów więcej. Jacobsen wyprzedza Fina o 10,7 pkt. Zakończenie 55. edycji prestiżowych zawodów w Bischofshofen zapowiada się więc niezwykle interesująco. Pierwsza seria rozpocznie się w niedzielę o 13.45.
- Moje skoki są całkiem przyzwoite, chociaż dzisiaj trochę zabrakło szczęścia. Na pewno nie wszystko jeszcze stracone jeżeli chodzi o podium na koniec turnieju. Będę walczył - zadeklarował po czwartkowym konkursie Małysz.
Największym przegranym rywalizacji na Bergisel był Austriak Gregor Schlierenzauer. To właśnie 16-latek był uważany za zdecydowanego faworyta czwartkowych zawodów. Po dwóch konkursach TCS prowadził w klasyfikacji, skakał rewelacyjnie, a dodatkowo obiekt w Innsbrucku jest dla niego tym czym dla Małysza Wielka Krokiew w Zakopanem.
Tymczasem Schlierenzauer na półmetku, po skoku na odległość 122 m, był dopiero 12. W drugiej serii lądował trzy metry bliżej, ale awansował o jedną pozycję. W klasyfikacji TCS spadł na siódme miejsce, a w zestawieniu PŚ wyprzedził go Jacobsen i młodziutki Austriak musi się zadowolić pozycją wicelidera.
Dobrze w czwartek zaprezentował się Kamil Stoch, który po raz trzeci w karierze zakończył konkurs PŚ w czołowej piętnastce. Stoch skoczył w Innsbrucku 120 i 115,5 m i był 15. Jego największym sukcesem jest siódma pozycja z 2005 roku z Pragelato. 15. miejsce zajął także w styczniu ubiegłego roku w Zakopanem.
Klasyfikacja TCS (po 3 z 4 konkursów):
1. Anders Jacobsen (Norwegia) 672,8 pkt
2. Arttu Lappi (Finlandia) 662,1
3. Andreas Kuettel (Szwajcaria) 656,4
3. Simon Ammann (Szwajcaria) 656,4
5. Adam Małysz (Polska) 654,1
6. Thomas Morgenstern (Austria) 653,8
..
23. Kamil Stoch (Polska) 559,6
Puchar Narodów (po 8 z 24 konkursów):
1. Austria 1504
2. Szwajcaria 947
3. Finlandia 918
4. Norwegia 827
5. Niemcy 460
6. Polska 355
INTERIA.PL/PAP