Partner merytoryczny: Eleven Sports

Leo zaatakowany o numer do Ebiego!

Jak Leo Beenhakker szykował kadrę na starcie z Serbami? Wystarczy obejrzeć jeden trening reprezentacji, by zrozumieć, że Leo Beenhakker to profesor futbolowej akademii.

Jeszcze nie spotkałem szkoleniowca, który by tak żywiołowo, a zarazem inteligentnie reagował na to, co robią piłkarze. On rozbiera futbol na czynniki pierwsze, z każdej części treningu czyni misterium.

- Oooooh! Jop! Jop! To niemożliwe! Nie możesz tracić piłki w tym miejscu - nawoływał, gdy nasz obrońca Mariusz niedokładnie podał w treningowej gierce.

W takich momentach Leo wciela się w podwójną rolę - sędziego i trenera. Gwizdkiem przerywa grę po tym jak Łukasz Garguła przewrócił wyprowadzającego kontratak Grzegorza Rasiaka. - Faul, ale to dobrze - mówi mało pedagogicznie, ale praktycznie. Szybkie przerwanie akcji przeciwnika, nawet przy pomocy zagrania nie fair ochrania czasem zespół przed utratą gola.

U Henryka Kasperczaka naoglądałem się meczów na cztery bramki, ćwiczeń z przejściem przez 12 baz. Leo też ma swoje pomysły w tym zakresie. Na ostatnim treningu przed starciem z Serbią kadrowicze grali na trzy bramki, przy czym jedna była normalna i strzegli ją na zmianę Łukasz Fabiański z Tomaszem Kuszczakiem, a dwie pozostałe przy liniach bocznych przeciwległej połowy wytyczono z pachołków. Były małe, może metrowej szerokości i drużynie broniącej wystarczyło do nich wpakować piłkę, by mieć zaliczonego gola.

Łukasz Garguła, a później Rafał Murawski bawili się w wolne elektrony i grali w obu drużynach naraz! Nie interesowały ich działania defensywne. Pomagali tym drużynom, które akurat są przy piłce.

Leo co chwilę nawoływał: "Piłka cały czas w ruchu!", "Nie spowalniamy akcji!". W tym wszystkim Holender znalazł jeszcze czas na podbiegnięcie i podanie piłki chłopakom z Lidera Nowy Sącz, którzy wygrali turniej im. Wielgusa i w nagrodę pojechali do Belgradu. 11-letnie dziewczęta ze Stilonu Gorzów Wlkp. również dopingowały piłkarzy w czasie treningu. Menedżer kadry Jan de Zeeuw pozwolił maluchom dopiero po zakończeniu gierki na okrzyki "Polska biało-czerwoni!" i "Leo Beenhakker!".

Dzieci po treningu otoczyły szczelnie Leo i eskortowały go w drodze do szatni. - Marta! Marta! Pomocy! - nawoływał w końcu Holender, oczywiście żartobliwie, w kierunku rzeczniczki kadry Marty Alf, gdy młodzi piłkarze i piłkarki zażądali od niego numer telefonu do Ebiego Smolarka.

Michał Białoński, Belgrad

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje