W dzisiejszym świecie, co do zasady, im coś trwa krócej, tym lepiej. Bardzo trudno jest utrzymać uwagę odbiorców na dłużej, dlatego, np. w kontekście piłki nożnej coraz częściej pojawiają się różnego rodzaju pomysły na potencjalne uatrakcyjnienie, czy unowocześnienie widowiska, np. skracając czas trwania połów meczu. W żużlu takich głosów na ten moment na próżno szukać, ale to nie oznacza, że temat zainteresowania kibiców sportem jest całkowicie ignorowany. Okazuje się bowiem, że w żużlowej centrali kontrolują średni czas trwania meczu ligowego. Jakie są tego powody? - Patrzymy na czas trwania spotkania, żeby ono nie trwało za długo, żeby nie nudziło kibiców, żeby było przyspieszane - mówi w rozmowie z Interią Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego. Nie tylko atrakcyjność żużla powodem kontroli czasu trwania meczu Troska o kibiców nie jest jednak jedynym powodem, dla którego w GKSŻ interesują się czasem trwania zawodów. Jest to również kluczowe z punktu widzenia planowania meczów, szczególnie wtedy, gdy występują jakieś ograniczenia czasowe - czy to przed rozpoczęciem meczu (np. zawodnik X jedzie z odległego miejsca i jeden z klubów chce, żeby zawody odbywały się jak najpóźniej), czy to przy jego zakończeniu (tak było w zeszłym roku w Zielonej Górze gdzie był niesprawny maszt oświetleniowy i trzeba było porównywać czas trwania zawodów z... czasem zachodu słońca). - Robię tę statystykę, żebyśmy wiedzieli, ile czasu potrzebujemy, czy zdążymy dany mecz odjechać. Sprawdzamy to przy wszystkich spotkaniach, żebyśmy w bardziej skrajnych sytuacjach wiedzieli, czy, np. możemy odjechać mecz po meczu, po dwóch godzinach. Jeśli mamy na jeden mecz dwie godziny, to przy średniej ok. 110 minut mamy 10 minut zapasu. Wtedy, np. prosimy Canal+ o skrócenie reklam i walczymy z czasem, żebyśmy zdążyli. To bardziej skomplikowana sprawa, niż mogłoby się wydawać z boku, dlaczego jedziemy o tej godzinie, a nie o tamtej - mówi Fiałkowski w rozmowie z Interią. Średni czas zawodów to oczywiście nie jest współczynnik dający stuprocentową pewność, że wszystko się uda. Zdarzają się mecze skrajne - czasem rozgrywane skrajnie szybko, a czasem skrajnie długo. - Robimy to wszystko po to, żeby wiedzieć, ile czasu antenowego potrzebujemy, żeby spokojnie mecz odjechać. Zdarzają się jednak sytuacje niespodziewane. W zeszłym roku jedno ze spotkań trwało 144 minuty, czyli ponad pół godziny powyżej średniej - zauważa Zbigniew Fiałkowski. Zobacz również: Kiedyś ogłaszali bankructwo. Teraz chcą wrócić na szczyt! Mocna riposta Włocha na zarzuty Polaków. "Wstyd i hańba" Wojenka na szczycie. Przez nich cierpią