Long i grass track mają to do siebie, że upadki zdarzają się tam relatywnie rzadko. Jest dużo miejsca na torze, więc stawka szybko się rozjeżdża. Gdy jednak dojdzie do upadku, przeważnie jest on bardzo poważny. Taki też zdarzył się w niedzielę w Scheessel. Stephan Katt na pierwszym łuku nie znalazł dla siebie miejsca i huknął w bandę. Od razu stracił przytomność. Leżał nieruchomo na torze, a kibice byli przerażeni. Z głośnych trybun po chwili została już tylko grupa skupionych obserwatorów. Katt został podłączony pod kroplówkę. Bardzo długo zastanawiano się, w jaki sposób podnieść go z toru. Miał złamaną nogę, a podejrzewano też uraz kręgosłupa. Najbardziej kibiców wystraszył jednak parawan rozstawiony wokół ekipy pomagającej zawodnikowi. Przywołuje to najgorsze skojarzenia. Wiadomo wówczas, że sytuacja jest bardzo poważna. Duża część kibiców myślała, że trwa walka o życie Katta. Na szczęście aż tak źle nie było. Chcieli wzywać helikopter Na stadionie pojawiła się policja. Może brzmi to dziwnie, ale w Niemczech jest to norma, w przypadku tych najpoważniejszych upadków. Mundurowi muszą być na miejscu, jeśli istnieje choćby minimalne ryzyko zagrożenia życia. Było także bardzo blisko decyzji o wezwaniu helikoptera, którym Katt miał zostać przetransportowany do szpitala. Ostatecznie z tego pomysłu się wycofano, bo jako że była niedziela, oczekiwanie byłoby zbyt długie. Problem pojawił się za to z karetką. Ta przygotowana na stadionie nie była odpowiednio wyposażona. Wezwano więc drugą, a następnie to tam umieszczono żużlowca. Przerwa w zawodach trwała ponad godzinę, a sam turniej w Scheessel koniec końców był dwa razy dłuższy niż planowano, bo chwilę później paskudny upadek zaliczył Jakob Bukhave. Na szczęście w jego przypadku obrażenia nie były aż tak poważne. Czytaj też: Puściły mu hamulce. Wskazał winnych dramatu kolegi Oto sekret ich sukcesu. To może dać im awans