Koszmar Polaków. Byli pierwsi, ale od końca
Szkocki finał Grand Prix Challenge na pewno nie zawiódł pod względem emocji i dostarczył nam mnóstwo świetnych wyścigów. Niestety tego samego nie można powiedzieć o reprezentantach Polski. Zarówno Dominik Kubera, jak i Szymon Woźniak marzenia o awansie do elitarnego cyklu muszą odłożyć co najmniej do 2023 roku. To zdecydowanie nie był ich dzień.


Problemy zawodników ze specyficznym torem rozpoczęły się już kilka godzin przed startem zawodów. Pechowo trening zakończył bowiem Oliver Berntzon. Jeden z tegorocznych liderów Arged Malesy Ostrów groźnie upadł na treningu i w głównych zmaganiach nie wyjechał choćby do jednego wyścigu.

Niestety później do obolałego Szweda dołączyło paru innych uznanych żużlowców. Jako drugi na listę pechowców wpisał się Vaclav Milik, który cudem wstał o własnych siłach po dramatycznie wyglądającej kraksie. To niestety nie był koniec złych wieści, bo w karetce stadion opuszczali również Chris Holder oraz Anders Thomsen.

Kibiców, zwłaszcza tych gorzowskich, podłamał przede wszystkim uraz Duńczyka. Niedawny zwycięzca rundy Grand Prix złamał kość piszczelową oraz strzałkową w prawej nodze i oficjalnie zakończył sezon 2022. Oznacza to, że Moje Bermudy Stali będzie piekielnie ciężko o spektakularny sukces, nawet pomimo sensacji i zaledwie dwupunktowej porażki na Motoarenie w Toruniu.

Daleko od dobrych nastrojów są też reprezentanci Polski. Dominik Kubera oraz Szymon Woźniak znaleźli się na dnie oficjalnych wyników i nie mają co liczyć na stałą dziką kartę od organizatorów przyszłorocznych zmagań. Trudny technicznie tor w Glasgow niestety okazał się dla nich zbyt wymagający.

Jak to w Grand Prix Challenge bywa, byliśmy też świadkami nie lada sensacji. Fanów na trybunach i przed ekranami komputerów na kolana powalił Kim Nilsson. Dla Szweda, który ściga się na co dzień na zapleczu PGE Ekstraligi to największy sukces w karierze i niepowtarzalna szansa na pokazanie się światu.

Podium w Szkocji uzupełnili Daniel Bewley oraz Jack Holder. Jeśli obaj jakimś cudem utrzymaliby się w cyklu, to na liście oczekujących znajdują się między innymi Rasmus Jensen czy Michael Jepsen Jensen. Prezent kolegom może sprawić zwłaszcza wymieniony jako pierwszy Brytyjczyk. Zawodnik Betard Sparty znajduje się ostatnio w wybornej formie, co pokazał niedawnym zwycięstwem Cardiff.