Chyba śmiało możemy napisać, że Mikkel Michelsen był jedną z największych pozytywnych niespodzianek niedawno zakończonego sezonu. Duńczyk znów uplasował się na podium w indywidualnych mistrzostwach Europy, zdobył historyczne złoto PGE Ekstraligi wraz z Motorem Lublin, a ponadto zaliczył kilka obiecujących występów w Grand Prix i gdyby nie kontuzja w końcówce zmagań to kto wie czy nie zakręciłby się w najlepszej szóstce, która ma zagwarantowane utrzymanie w elicie. Nawet pomimo tego, organizatorzy docenili jego starania i przyznali mu stałą dziką kartę na przyszłoroczne zmagania. 28-latek z pewnością nie byłby w tym miejscu, w którym znajduje się obecnie gdyby nie hojni i wierni mu sponsorzy. Jeden z liderów tegorocznej złotej drużyny z Lublina w miniony weekend postanowił ich wynagrodzić i zorganizował specjalne wydarzenie. Żużlowiec do tematu podszedł niezwykle profesjonalnie, ponieważ poza najważniejszym, czyli zapewnieniem smacznego posiłku, przybył do lokalu z jednym z motocykli. Sprzęt posłużył mu do zorganizowania wyzwania polegającego na możliwie jak najszybszej wymianie kół przez sponsorów. Każdy z chętnych mógł sprawdzić się w roli mechanika, lecz było to piekielnie trudne zadanie ze względu na galowe stroje. Uczestnicy nic sobie jednak z tego nie robili i z uśmiechem na ustach próbowali choć na parę minut wcielić się w rolę pomocnika zawodnika. Ba, w zabawę wciągnął się nawet sam żużlowiec, który uzyskał jeden z lepszych czasów czym nie omieszkał pochwalić się na Instagramie. Michelsen korzysta z wolnego póki może Po ciężkiej pracy przyszedł oczywiście czas na świętowanie. 28-latek wreszcie może na moment odetchnąć z ulgą. Piszemy na moment, ponieważ przed nim jeden z najważniejszych sezonów w karierze. Raz, że najprawdopodobniej po kilku latach spędzonych w Lublinie przeniesie się do Częstochowy. Dwa, że chce w końcu odpalić w Grand Prix, bo drugiej dzikiej karty z rzędu chyba już nie dostanie. Dochodzi do tego dodatkowa rekonwalescencja kontuzjowanej nogi, która musi być w pełni sprawna. Czytaj także:Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczyłWitali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata