Szwedzi czekają już wiele lat na kogoś naprawdę zdolnego i przede wszystkim regularnego. Jest Philipp Hellstroem-Baengs, który wyskoczył podczas Speedway of Nations dwa lata temu, ale jego forma jest jeszcze bardzo sinusoidalna. Poza tym w Szwecji mają kilku juniorów, którzy w swoich kategoriach potrafią zrobić dobre wyniki, ale na tym się kończy. Jeszcze dwa, trzy lata temu spore nadzieje pokładano w Alexandrze Woentinie. Teraz już jednak wiadomo, że on ich nie spełni. 23-letni zawodnik zdecydował o zakończeniu kariery żużlowej. Poinformował o tym w Vetlanda Posten. Woentin przyznał, że decyzja była dla niego bardzo trudna, bo żużlowi poświęcił kilkanaście ostatnich lat swojego życia. Dodał też, że powodem decyzji jest po prostu sportowe wypalenie, brak motywacji. Być może zresztą Woentin znalazł już dla siebie coś poza żużlem, co wciągnęło go o wiele bardziej. W każdym razie na torze go już nie zobaczymy. Szwedzi mają problem. Kto zastąpi Lindgrena? Tym samym poza wspomnianym Hellstroem-Baengsem w Szwecji mają braci Grahn oraz Caspra Henrikassona i długo, długo nic. Nie wygląda to dobrze, jeśli zestawimy ich z młodymi Polakami, Brytyjczykami, Duńczykami, a nawet Czechami. Najlepszy obecnie zawodnik z tego kraju, czyli Fredrik Lindgren, ma już 38 lat i coraz bliżej mu do końca kariery. A następców nie widać. Kolejny z nich właśnie skończył z żużlem. Kim Nilsson co prawda po raz pierwszy w życiu awansował do cyklu GP, ale on też ma już 33 lata. Tylko o trzy lata młodszy jest Oliver Berntzon, a 31 ma Pontus Aspgren. Tu naprawdę nie ma powodów do optymizmu, bo kadra Szwecji się bardzo zestarzała. Dodajmy, że wciąż ściga się jeszcze Antonio Lindbaeck, również 38-latek. Trudno jednak ocenić, czy jego karierę można nadal traktować poważnie. W sezonie 2023 ma jeździć w barwach Ebebe PSŻ Poznań.