Najlepszy junior w Polsce podjął decyzję. Legenda łapie się za głowę
Wiktor Przyjemski zdecydował się na ruch, który zadziwił wielu kibiców. Mimo braku awansu do PGE Ekstraligi, przeszedł do Abramczyk Polonii Bydgoszcz. To spora strata dla najlepszej ligi świata, w której Polak był jedną z kluczowych postaci - Obawiam się, że ten jego rozwój może się zahamować - mówi nam Jan Krzystyniak, legenda polskiego sportu. Dla klubu znad Brdy to jednak olbrzymia szansa, której zmarnować nie mogą.

Decyzja 19-latka to ewenement. Zazwyczaj kierunek jest jeden, tzn. z niższej ligi do elity. Tymczasem Przyjemski, po świetnym sezonie w barwach wicemistrzów Polski, zjeżdża piętro niżej. Dla Jerzego Kanclerza i bydgoskich kibiców to spełnienie marzeń, ale dla samego zawodnika? Tu pojawiają się gigantyczne znaki zapytania.
Ewenement na skalę światową. Przyjemski robi krok w tył?
Były menedżer i ceniony ekspert zauważa, że historia polskiego żużla nie pamięta takiego manewru w wykonaniu lidera formacji juniorskiej - To chyba pierwszy przypadek, by najlepszy junior decydował się na transfer do niższej ligi. To zawsze wyglądało inaczej. Jak ktoś się wybijał niżej, to przechodził do PGE Ekstraligi, a nie na odwrót. Nie pamiętam, by najlepszy polski junior podjął taką decyzję - analizuje nasz rozmówca.
Dla Przyjemskiego powrót do domu ma wymiar sentymentalny, ale sportowo może okazać się pułapką. Metalkas 2. Ekstraliga, choć silna, nie oferuje takich wyzwań jak elita. Nie można jednak ukrywać, że zawodnicy najczęściej najlepiej rozwijają się w wieku juniorskim i w pierwszych latach seniorskich. Dużo więcej daje objechanie Bartosza Zmarzlika, Brady'ego Kurtza, Piotra Pawlickiego niż Timo Lahtiego, Ryana Douglasa czy Chrisa Holdera.
Ściganie z cieniem? "W Ekstralidze trzeba konkurować"
Kluczem do rozwoju młodego żużlowca jest rywalizacja z lepszymi od siebie. W Bydgoszczy Przyjemski może być dominatorem, ale czy to pozwoli mu wejść na wyższy poziom? Krzystyniak ma wątpliwości - Żeby podnosić poziom, to trzeba ścigać się z najlepszymi. W Ekstralidze są nawet juniorzy, z którymi trzeba konkurować. W pierwszej lidze trudno znaleźć takich zawodników poza najlepszymi żużlowcami Metalkasu - zauważa ekspert.
Plan Polonii był inny, mieli awansować i jeździć z Przyjemskim w Ekstralidze. Rzeczywistość zweryfikowała te założenia. - Prezes Kanclerz ściągnął go, by w końcu awansować, choć zamiar był inny, bo plany były, żeby już teraz awansować i mieć Przyjemskiego w Ekstralidze - dodaje Krzystyniak.
Czarny scenariusz dla polskiego żużla
Największą obawą legendy nie jest wynik Polonii, ale przyszłość samego zawodnika. Polski żużel cierpi na deficyt następców Zmarzlika, a "zakopanie" talentu formatu Przyjemskiego w niższej lidze może mieć opłakane skutki.
- Uważam, że powinien jeździć na najwyższym, poziomie ekstraligowym. Obawiam się, że ten jego rozwój może się zahamować, a to byłaby ogromna strata dla niego i dla Polski. Widzimy przecież, jak ubogi jest rynek. Oby tak się nie stało, że stracimy rozwój tego wielkiego talentu - mówi z troską Jan Krzystyniak.
Legenda nie zapomina także, jaką ogromną wartość stanowił już w tak młodym wieku. - Odszedł z Motoru, bo jeździł tam zazwyczaj swoje trzy biegi, co hamowało jego rozwój. Apelowałem, by przeszedł do innego zespołu, gdzie nie ma tyle gwiazd. Ja bym chciał, by jeździł po 5 biegów w meczu - tłumaczy Krzystyniak, podkreślając jednocześnie, jak wielką stratą dla Lublina była jego kontuzja w finale. - Motor nie zdobył mistrzostwa przez jego uraz, więc to pokazało, jaką wartość dodaną stanowił - zakończył.












