Wcześniej w sobotę Paula Kania przegrała z Ching-Wen Hsu 3:6, 4:6. Obie drużyny występują w osłabionych składach. W polskiej, 15. w rankingu Pucharu Federacji, brakuje dwóch najwyżej sklasyfikowanych tenisistek - Agnieszki Radwańskiej i Magdy Linette. Wśród rywalek, które w tym zestawieniu są 27., nie ma 80. w świecie Su-Wei Hsieh, oraz czołowych deblistek globu sióstr Yung-Jan Chan i Hao-Ching Chan. Pod ich nieobecność rakietą numer jeden w ekipie "Biało-czerwonych" jest Kania, ale w pierwszym występie zawiodła. Przegrała wyraźnie, choć jej rywalka w klasyfikacji tenisistek plasuje się 202 lokaty niżej. Nadzieje na korzystny wynik w całym meczu wróciły po pojedynku Fręch. Debiutująca w reprezentacji 18-latka z Łodzi zajmuje 485. pozycję w światowym rankingu. W marcu jednak wygrała pierwszy w karierze profesjonalny turniej, choć rangi ITF i z najniższą możliwą pulą nagród. W Inowrocławiu również zaprezentowała się z jak najlepszej strony. Początek nie był zbyt udany w jej wykonaniu i Lee (186. WTA) szybko odskoczyła na 2:0. Młoda Polka opanowała jednak emocje, wyrównała i toczyła wyrównany bój z dwa lata starszą, ale znacznie bardziej doświadczoną przeciwniczką. O zwycięstwie Azjatki zdecydowało przełamanie przy stanie 4:4. Druga partia była popisem Fręch, która do tej pory tylko dwukrotnie wystąpiła w imprezach WTA (w Katowicach dzięki "dzikiej karcie"). Pewny serwis, urozmaicona gra, precyzja i spryt - dzięki tym elementom oraz dużej woli walki Polka zdecydowanie dominowała na korcie, a jej przeciwniczka często była bezradna. Do wygrania seta bez straty gema potrzebowała ledwie 30 minut. Decydujący rozpoczął się od straty własnego podania. Fręch jednak szybko wzięła się w garść, wyrównała już na 1:1 i nie pozwoliła rozkręcić się Lee. Przełomowym momentem okazał się szósty gem, przy serwisie Tajwanki, po którym Polka odskoczyła na 4:2. Niesiona dopingiem publiczności, która dość licznie wypełniła trybuny inowrocławskiej hali, szybko postawiła kropkę nad "i". Skończyło się 6:2, dzięki czemu "Biało-czerwone" zdobyły pierwszy punkt. W niedzielę o godz. 12 Kania zmierzy się z Lee, a następnie Fręch z Hsu. Na koniec zaplanowano debla, w którym grająca kapitan biało-czerwonych Klaudia Jans-Ignacik i Katarzyna Kawa powalczą z Chia-Jung Chuang i Chin-Wei Chan. Magdalena Fręch (zdobywczyni punktu dla Polski): - Jeszcze się trzęsę, emocje były niesamowite. Publiczność bardzo mi pomogła. W pierwszym secie byłam spięta. Później zaczęłam +puszczać rękę+ i wiedziałam, że mogę powalczyć o zwycięstwo. Cieszę się, że się udało, bo to bardzo ważny punkt. Czuję się świetnie, jutro walczymy dalej i znowu liczymy na pomoc kibiców. Ching-Wen Hsu (zdobywczyni punktu dla Tajwanu): - Nasza kapitan radziła mi przed meczem, bym postarała się odciąć od publiczności, nie myśleć o tym, że występujemy na wyjeździe, a skupić się na grze, na tenisie. Tak też zrobiłam. Bawiłam się tenisem, grałam z radością, ale jednocześnie cały czas musiałam zachować koncentrację. W drugim secie rywalka (Paula Kania - PAP) była pod większą presją, musiała odrabiać straty, nie serwowała swobodnie, stąd mój plan, by atakować po drugim podaniu. Polska - Tajwan 1-1 Paula Kania - Ching-Wen Hsu 3:6, 4:6 Magdalena Fręch - Ya-Hsuan Lee 4:6, 6:0, 6:2