To było też oczywiście pierwsze zwycięstwo w ATP w karierze skromnego chłopaka z Wrocławia. Można się było tego domyślić patrząc na ceremonię dekoracji. Hurkacz nie jest przyzwyczajony do przemówień po wygranych. Zagubiony podczas ceremonii Polak najpierw opowiedział jaki był jego cel w turnieju, podziękował swojemu sztabowi, kibicom, miastu. Gdy już otrzymał nagrodę przypomniał sobie, że trzeba podziękować sponsorom, organizatorom, chłopcom do podawania piłek, po czym odszedł od konferansjera. I znów do niego wrócił, prosząc go jeszcze raz o mikrofon, czym wywołał życzliwy uśmiech wszystkich zgromadzonych na korcie oraz kibiców na trybunach. - Chciałem też podziękować za grę Benoit. Miałeś udany tydzień - powiedział. Paire już wcześniej dał znać jak wielkim szacunkiem darzy Polaka. Po meczu wyściskał się z nim przy siatce. - Gratuluję Hubertowi. To fajny chłopak. Zasłużył na zwycięstwo - mówił Francuz podczas dekoracji. Finał w kroplach deszczu To był wspaniały tydzień Hurkacza. Wygrał pięć meczów. Pokonał: Koreańczyka Duckhee Lee, Hiszpana Feliciano Lopeza, Amerykanina Francisa Tiafoe, Kanadyjczyka Denisa Shapovalova i na koniec Paire’a. Mecz ćwierćfinałowy i półfinałowy rozegrał jednego dnia. Wszyscy rywale, których pokonał - może za wyjątkiem Lee - to renomowani tenisiści. Paire, z którym spotkał się w finale, od lat uważany jest za jednego z najbardziej utalentowanych zawodników z Francji. W osiąganiu sukcesów przeszkadza mu jednak niesforny charakter. W 2016 roku był 18. na liście ATP, obecnie zajmuje 30. pozycję. W karierze wygrał trzy turnieje ATP, z czego dwa - w Lyonie i Marakeszu - w tym roku. Był faworytem. Hurkacz bardzo dobrze zaczął spotkanie. Szybko "przełamał" rywala. Prowadził 2:0. Paire jednak natychmiast wrócił do gry i wygrał gema przy serwisie Polaka. Jeszcze jedno zwycięstwo przy serwisie rywala wystarczyło tenisiście z Wrocławia do objęcia prowadzenia w spotkaniu. Pierwszy set dla Hurkacza. W drugim, już tak dobrze nie było. Od stanu 3:3 Paire zaczął grać dużo lepiej, a Polak popadł w kryzys i przegrał trzy kolejne gemy. Zrobiło się 1:1 w setach. Zaczęło kropić. Na prośbę zawodników sędziowie zarządzili przerwę. W trzecim secie przerwano pojedynek dwa razy. Nie widać było, żeby te krótkie przerwy miały jakikolwiek wpływ na grę. Spotkanie toczyło się w podobnym rytmie. Polak wyszedł na prowadzenie 4:2. To był ten decydujący moment. Paire wywalczył jeszcze jednego gema, ale Hurkacz nie dał sobie już wydrzeć tego zwycięstwa. 37 lat po Fibaku Wrocławianin wykonał milowy krok w swojej karierze. Wygrał pierwszy turniej ATP. Dzięki zwycięstwu awansuje na 35. pozycję w rankingu, ale zyskał potwierdzenie swoich dotychczasowych wyborów i motywację do dalszej pracy. Rok temu o tej porze był na 109. pozycji w klasyfikacji najlepszych tenisistów świata. Na początku 2018 roku tkwił gdzieś w trzeciej setce ATP. Rzadko spotykana konsekwencja i spokój przyniosły efekty. Szalenie ważne było zatrudnienie amerykańskiego trenera Craiga Boytona. Zwycięstwo w Winston-Salem to historyczny dzień polskiego tenisa. Dzień wcześniej w tym samym turnieju w deblu wygrał Łukasz Kubot w parze z Brazylijczykiem Marcelo Melo. Kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem meczu Hurkacza po raz pierwszy triumf w WTA odniosła Magda Linette. Tak jak w turniejach WTA z Polaków wygrane odnosiła tylko Agnieszka Radwańska, tak turniejach ATP z Polaków jedynie Wojciech Fibak. Tyle, że to była inna epoka. Ostatnie zwycięstwo Fibak odniósł w listopadzie 1982 roku w Chicago. Od tej pory nie udało się ta sztuka nikomu - ani Kubotowi ani Jerzemu Janowiczowi. Hurkacz ma 22 lata, według dzisiejszych standardów i biorąc pod uwagę specyfikę męskiego tenisa, jest młodym tenisistą. Nie można wykluczyć, że to dopiero początek zwycięstw zawodnika z Wrocławia w turniejach ATP. Będzie miał jeszcze czas na to, by nauczyć się przemów podczas ceremonii dekoracji. Olgierd Kwiatkowski