Rozstawiony z numerem jeden Szwajcar nie dał szans Roddickowi w półfinale Australian Open, pierwszego w roku wielkoszlemowego turnieju tenisowego, który odbywa się na kortach Melbourne Park. Obrońca tytułu wygrał 6-4, 6-0, 6-2. Finałowym rywalem Federera będzie albo Chilijczyk Fernando Gonzalez, albo Niemiec Tommy Haas. Ich półfinał odbędzie się w piątek. Co prawda bilans gier pomiędzy Szwajcarem a Amerykaninem był bardzo niekorzystny dla Roddicka, który w 13 pojedynkach wygrał tylko raz, ale nadzieję na przełamanie tej passy dawało zwycięstwo w pokazowym turnieju Kooyong Classic tuż przed rozpoczęciem Australian Open. Szósta rakieta pierwszego Wielkiego Szlema tylko w pierwszym secie stawiała opór Federerowi. Szwajcar już w pierwszym gemie przełamał rywala, ale Amerykanin zrobił to samo w czwartym. Całe nieszczęście tenisisty ze Stanów Zjednoczonych zaczęło w ósmym gemie pierwszego seta. Szwajcar wygrał go serwując, a potem po raz drugi przełamał Roddicka i zakończył seta swoim podaniem. O drugiej partii Amerykanin chciałby jak najszybciej zapomnieć. Nie wygrał w niej żadnego gema, tracąc m.in. 13 punktów z rzędu. W sumie Federer wygrał w nim 23 piłki, a rywal tylko sześć. Trzeci set rozpoczął się jak dwa poprzednie, czyli od przełamania Amerykanina przez Szwajcara. Na szczęście dla Roddicka wygrał on następne swoje podanie, ale i tak przegrać na tym poziomie 11 gemów z rzędu, to kompromitacja, choć trzeba przyznać, że Federer momentami grał fenomenalnie. Przyznawał to nawet Amerykanin, który po jednej z przegranych piłek krzyknął do siebie albo w stronę swojego coacha Jimmy'ego Connorsa: "Nic nie mogę zrobić". Ostatecznie po godzinie i 23 minutach Szwajcar mógł unieść ręce w geście triumfu. Niedzielny finał będzie jego siódmym z rzędu w Wielkim Szlemie, czym wyrównał rekord wszech czasów należący od 1934 roku do Australijczyka Jacka Crawforda i przedłużył swoją serię wygranych meczów do 35. - Wygrywanie meczów jest najlepszą rzeczą, jaka może cię spotkać, ale bicie rekordów to jest coś, o czym nawet nie śnisz. Mam nadzieję, że podtrzymam tę serię - powiedział po meczu szczęśliwy Federer. - To był jeden z takich dni, że wszystko mi wychodziło, byłem niepokonany. To jednak nie koniec turnieju. Przede mną jeszcze jedno spotkanie - dodał. Finalistkami gry pojedynczej kobiet zostały Maria Szarapowa i Serena Williams. Rozstawiona z numerem jeden Rosjanka pokonała w czwartek grającą po raz ostatni na tych kortach Belgijkę Kim Clijsters (numer cztery) 6-4, 6-2. Z kolei nierozstawiona Amerykanka wygrała z turniejową "dziesiątką" Czeszką Nicole Vaidisovą 7-6 (7-5), 6-4. - Będzie mi tego brakowało. To była przyjemność grać na tych kortach. Żałuję tylko, że nie byłam w stanie w czwartek zaprezentować się lepiej. Na pewno jednak tutaj wrócę. Ja nie tylko kocham grac w tenisa, ale także go oglądać. To wspaniały sport i za kilka lat będę siedziała na trybunach, być może z moimi dziećmi - powiedziała Clijsters, która po tym sezonie kończy karierę. Publiczność w Melbourne pożegnała Belgijkę owacją na stojąco. - Szkoda, ponieważ Kim jest wielką mistrzynie na korcie i poza nim - stwierdziła Szarapowa, która może cieszyć się ze swojego pierwszego finału Australian Open. Została także pierwszą Rosjanką w historii, której udało się w tym turnieju zajść tak daleko. Teraz na jej drodze stanie Serena Wiiliams. Amerykanka w czwartek osiągnęła trzeci w karierze finał Australian Open. Wygrywała go w 2003 i 2005 roku, w tym drugim przypadku w półfinale pokonała Szarapową. - Jestem podekscytowana udziałem w finale. Nie mam nic do stracenia. dobrze się bawię i cieszę się, że wracam do czołowej dwudziestki - powiedziała Amerykanka, która przystępowała do tego turnieju jako 81. rakieta na świecie. W czwartek 25-letnia zawodniczka nie miała łatwej przeprawy z osiem lat młodszą rywalką. Vaidisova w pierwszym secie prowadziła 5-4 i miała własny serwis, ale nie potrafiła tego wykorzystać. Serena odrobiła przełamanie, a całą partię rozstrzygnęła na swoją korzyść w tie-breaku. Drugi set rozpoczął się po myśli Amerykanki. Prowadziła w nim już 5-1, ale młoda Czeszka potrafiła zmniejszyć stratę do jednego gema (4-5), w międzyczasie broniąc czterech piłek meczowych. Obroniła się jeszcze raz, ale za szóstym razem nie była już w stanie. - Myślę, że lepiej wykorzystała swoje szanse niż ja - powiedział Vaidisova, która drugi raz w karierze doszła do półfinału wielkoszlemowego turnieju. Półfinały: gra pojedyncza kobiet Maria Szarapowa (Rosja, 1.) - Kim Clijsters (Belgia, 5.) 6-4, 6-2 Serena Williams (USA) - Nicole Vaidisova (Czechy, 10.) 7-6 (7-5), 6-4 gra pojedyncza mężczyzn Roger Federer (Szwajcaria, 1.) - Andy Roddick (USA, 6.) 6-4, 6-0, 6-2