Polak zajął w nich 15. miejsce i awansował do piątkowego konkursu indywidualnego w skokach narciarskich w ramach Pucharu Świata. Zawodnik AZS-u Zakopane osiągnął 215,5 m. - Na skoczniach mamucich trzeba mieć troszkę wiatru, żeby odlecieć. Dzisiaj najważniejsza była jednak kwestia techniczna i to żeby dostać się do konkursu. Najważniejsze skoki dopiero przede mną, więc na bazie dzisiejszych można przygotować taki plan delikatnego ataku na kolejne dni - powiedział Kot. Jak skoczkowie podchodzą do zawodów w Planicy, które kończą sezon? - Ta atmosfera, która tu panuje, pogoda, kibice, piękne widoki, taki szacunek do tej skoczni powodują, że siły wracają. Mimo że wstajemy o szóstej rano, przyjeżdżamy na skocznię, to nagle one się cudownie znajdują i to jest bardzo fajne. Dużo zależy od tego, o co, kto walczy na koniec sezonu, bo często tu decyduje się sprawa "Kryształowej Kuli". W tym roku jest troszkę inaczej. Kamil Stoch ma już pewne zwycięstwo w klasyfikacji generalnej, czuć trochę większy luz u tych najlepszych zawodników, ale mimo wszystko każdy jest w stu procentach skoncentrowany i chce walczyć do końca - mówił Kot. O co on będzie walczył? - To trudne pytanie dla mnie. Ja i tak nie nie jestem w stanie uratować tego sezonu, więc jedyne o co mogą walczyć to, aby latać jak najdalej i pozytywnie go zakończyć. Wtedy łatwiej jest odpocząć i wejść w nowy sezon - przyznał Kot. Z Planicy Paweł Pieprzyca