- Jestem obolały, na szczęście nic nie jest złamane, choć trochę ucierpiałem w tej kraksie. Na jednym z zakrętów kolarz Cofidisu upadł i wszyscy wpadli na niego. Ja miałem super pecha, bo w momencie upadku zostałem sam - powiedział tuż po przyjeździe na metę obolały Sergio Higuita. Kolumbijczyk miał bandaż założony pod kolanem na prawej nodze i jak przyznał, upadek na czwartym etapie może wpłynąć na jego formę. - Jutro na pewno nie będę czuł się zbyt komfortowo na rowerze. Mam obolałe kolana, na pewno do jutra ból nie przejdzie. Spróbuję się zregenerować i zobaczymy, co wydarzy się w kolejnych dniach. Najważniejsze to ukończyć ten wyścig w całości. Nie chciałbym już brać udziału w kolejnych kraksach, bo mam przed sobą jeszcze przecież Vuelta a Espana - przyznawał lider Tour de Pologne. Czytaj także: Rewelacja TdP wycofała się z wyścigu Kolumbijczyk nie ukrywał, że mocny start na naszym narodowym tourze miał być dla niego ostatecznym sprawdzianem przed hiszpańskim Grand Tourem. Dlatego trudno dziwić się temu, że poza bólem na jego twarzy widać było niepokój. - Po zakończeniu wyścigu w Polsce wracam do domu. Potem chciałbym trochę potrenować i mam w planie wystartować na Vuelcie - mówił Sergio Higuita.