Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Włochy - Szwecja Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Po meczu legendarny włoski bramkarz Gianluigi Buffon poinformował, że kończy reprezentacyjną karierę. Mistrzostwa świata bez Włochów? Trudno było to sobie wyobrazić. Zwłaszcza, że do tej pory na mundialu zabrakło ich tylko raz - w 1958 roku. Jak na ironię wówczas turniej organizowali... Szwedzi. Przed poniedziałkowym meczem Ventura i piłkarze byli pod ogromną presją. Selekcjoner był ostro krytykowany po porażce w pierwszym spotkaniu. Oberwało mu się za wszystko - taktykę, dobór piłkarzy oraz zmiany. Teraz miało być inaczej - agresywnie, ofensywnie i przede wszystkim zwycięsko. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem trzech niepodyktowanych rzutów karnych. Najpierw Marco Parolo został zastopowany w szesnastce przez Ludwiga Augustinssona, ale zdaniem hiszpańskiego arbitra Antonio Mateu nic nie było. Później dwukrotnie to przyjezdni domagali się karnego za zagrania ręką. Ponownie sędzia nie wskazał na wapno. W międzyczasie goście stracili strzelca jedynego gola w pierwszym meczu - Jakob Johansson prawdopodobnie naderwał więzadło w lewym kolanie. Włosi mieli przewagę, atakowali, a ich gra w końcu mogła się podobać, co w obecnych eliminacjach było rzadkością. Świetne zawody rozgrywał pomocnik SSC Napoli Jorginho, który imponował znakomity prostopadłymi podaniami. Niestety dla niego żaden z kolegów nie zdołał umieścić piłki w siatce, choć sytuacji nie brakowało. Najpierw z ostrego kąta nie trafił Ciro Immobile, a następnie potężnie uderzał Antonio Candreva, jednak nad bramką. Przed przerwą jeszcze jedną okazję miał napastnik Lazio oraz Antonio Florenzi, ale dwukrotnie zespół przed utratą gola ratował obrońca Andreas Granqvist. Szwedzi ograniczali się przede wszystkim do obrony. Wprawdzie wyprowadzili kilka kontr, ale nie stanowili większego zagrożenia pod bramką Włochów. Zespół Janne Anderssona został kompletnie zepchnięty do defensywy. Druga odsłona rozpoczęła się od kolejnej kontrowersyjnej decyzji arbitra. Tym razem w polu karnym zaatakowany kolanem i odepchnięty został Mateo Darmian. Piłkarz Manchesteru United długo leżał na murawie. Powtórki pokazały, że Italii należała się jedenastka, ale nie zdaniem sędziego. Czas uciekał i Ventura postanowił działać. W miejsce Darmiana wprowadził skrzydłowego Stephana El Shaarawy'ego, a bezproduktywnego Manolo Gabbiadiniego zastąpił Andrea Belotti. Zmiany przyniosły efekt, Włosi byli coraz groźniejsi, a w 66. minucie mało brakowało, by w końcu zdobyli bramkę - wówczas po uderzeniu Florenziego piłka trafiła w głowę Mikaela Lustiga, a następnie odbiła się od poprzeczki. W 77. minucie Ventura dokonał ostatniej zmiany - Candrevę zastąpił Federico Bernardeschi. Dlaczego nie postawił na będącego w znakomitej formie Lorenzo Insigne? Chwilę później strzały oddali Immobile oraz Florenzi, ale wprost w ręce Robina Olsena. Na San Siro było tylko słychać jęk zawodu. Włosi byli zdesperowani, bardzo chcieli, ale bili głową w mur. Świetną okazję, by otworzyć wynik miał El Shaarawy, jednak jego strzał z woleja znakomicie obronił Olsen. Chwilę wcześniej niecelnie główkował Parolo. Sędzia doliczył pięć minut. Całe San Siro liczyło, że w końcu się uda. Przy stałych fragmentach w polu karnym rywali gościł sam Gianluigi Buffon, który miał się pożegnać z występami w kadrze po mistrzostwach świata. Jednak wynik nie uległ zmianie. Tragedia Włochów stała się faktem. Lepiej, żeby we wtorek piłkarze, a zwłaszcza selekcjoner Ventura, nie czytali prasy i zapomnieli o mediach społecznościowych. Włochy - Szwecja 0-0 Zobacz raport meczowy El. MŚ 2018 - baraże. Wyniki, strzelcy, terminarz