Z 48. na światowej liście Słowaczką Polka zmierzyła się dotychczas - według zestawienia na stronie WTA - dziewięciokrotnie i już szósty raz była lepsza (jednym z tych spotkań była 1/8 finału w Tokio dwa lata temu). Triumfowała także w ich konfrontacji w lidze czeskiej. Dwa ostatnie pojedynki na swoją korzyść rozstrzygnęła niżej notowana zawodniczka. W poprzednich rundach Agnieszka wyeliminowała Amerykankę Coco Vandeweghe, Ukrainkę Jelinę Switolinę i Czeszkę Karolinę Pliszkovą. Sobotnie spotkanie rozpoczęła się po myśli Radwańskiej. 26-letnia krakowianka szybko objęła prowadzenie 2:0 z jednym przełamaniem. Potem jednak skuteczniejsza była rywalka. Cibulkova wygrała cztery gemy z rzędu, dwa razy odbierając serwis naszej tenisistce, wychodząc na prowadzenie 4:2. W ósmym gemie Polka miała dwa break-pointy. Za pierwszym razem Słowaczka obroniła się atakiem do siatki, ale przy drugim return Agnieszki dał jej punkt i remis 4:4. Z kolei w dziewiątym Cibulkova prowadziła już 30:0, ale potem serwująca Radwańska zdobyła cztery punty z rzędu, przy ostatniej piłce prezentując świetną obronę, której rywalka nie umiała przełamać. To był dobry moment gry krakowianki. Nie popełniała błędów, utrzymywała wymiany, natomiast Słowaczka zaczęła się mylić. W 10. gemie Dominika zdobyła tylko jeden punkt i przegrała pierwszego seta 4:6. Druga partia rozpoczęła się identycznie jak poprzednia, czyli od prowadzenia Polki 2:0 z przełamaniem. W trzecim gemie Cibulkova odrobiła jednak stratę, ale po chwili nie była w stanie utrzymać własnego podania i Agnieszka prowadziła 3:1. Nic już nie było w stanie zatrzymać dobrze grającej Polki. Wygrała trzy kolejne gemy, a punkty zdobywała nawet, gdy lekko potknęła się startując do skrótu. Tak grającą Agnieszkę chcielibyśmy oglądać w każdym meczu. W sobotę popełniła zaledwie 11 niewymuszonych błędów przy 27 rywalki. "Tokio to wyjątkowe dla mnie miejsce, bowiem tylko tutaj po raz trzeci wystąpię w finale" - powiedziała Agnieszka, która po raz 22. drugi w karierze zagra w finale turnieju cyklu WTA i będzie miała szansę na 15. zwycięstwo. Radwańska dobrze czuje się w Tokio. We wszystkich sześciu poprzednich startach w tej imprezie zawsze docierała co najmniej do ćwierćfinału. Triumfowała w 2011 roku, a rok później grała w finale. Na czołowej "czwórce" zakończyła udział sześć lat temu. W pierwszym półfinale turnieju w Tokio rozstawiona z "ósemką" Bencic pokonała numer jeden imprezy reprezentantkę Danii polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki 6:2, 6:4. Krakowianka po raz drugi w tym sezonie awansowała do finału turnieju WTA. Poprzednio było to w angielskim Eastbourne, gdzie lepsza okazała się... 18-letnia Szwajcarka. - Teraz zobaczymy, jak będzie wyglądał mecz na innej, twardej nawierzchni. Bencic ma wspaniały sezon, wygrywa z prawie wszystkimi najlepszymi tenisistkami. Z pewnością jutrzejsze spotkanie nie będzie łatwe, ale postaram się zwyciężyć. Spróbuję się jej zrewanżować - stwierdziła zawodniczka z Krakowa. Na liście WTA Tour Radwańska jest 13., zaś Bencic - 15. Półfinały gry pojedynczej: Agnieszka Radwańska (Polska, 7.) - Dominika Cibulkova (Słowacja) 6:4, 6:1 Belinda Bencic (Szwajcaria, 8.) - Caroline Wozniacki (Dania, 1.) 6:2, 6:4