Wołowski: Barcelony lot na Księżyc
Mróz, śnieg i wysoka trawa sprawiają, że misja kazańska jest dla obrońcy tytułu ekstremalna. Barca nie może przegrać z Rubinem drugi raz, ale na remis z pewnością nie zagra.

17 toreb i siedem skrzyń ze sprzętem, jedzeniem, termiczną bielizną, czapkami, rękawiczkami i paltami - dla Barcelony podróż do Tatarstanu jest prawie lotem na Księżyc. Ekipa z Katalonii przybyła do Kazania wcześniej niż zwykle, by przystosować się do ekstremalnych warunków. Zabrała ze sobą żywność i kucharza, który serwuje w śnieżnej scenerii dania śródziemnomorskie.
Temperatura pięć stopni poniżej zera tak zmroziła piłkarzy, że całe dnie spędzali w hotelu nie wychodząc nawet na krótki spacer. Odważyli się tylko działacze. "Zima jest straszna" - relacjonował Lionel Messi, kiedy w końcu trzeba było wyjść na trening. Gracze Barcy narzekali też na zbyt wysoką trawę, która utrudnia szybką wymianę piłki. Z trwogą powtarzane są też prognozy, że w czasie meczu może padać śnieg.
Hiszpanie pocieszają się tym, że Inter i Jose Mourinho mają jeszcze gorzej, bo też zamarzają w Kijowie na kość, a jeszcze muszą używać masek chroniących przed wirusem świńskiej grypy.
Mamy XXI wiek, ale dla Hiszpanów zima na Wschodzie to wciąż temat z innej planety. Jeden z felietonistów "Sportu" napisał nawet specjalny tekst, w którym prosi trenera Barcy, by na mecz założył czapkę. W prasie katalońskiej łatwiej było znaleźć zdjęcia podkoszulek, rajstop i różnego typu ocieplaczy, które wykorzystują piłkarze Guardioli, niż informacje o ich przeciwniku. A przecież dwa tygodnie temu na Camp Nou rzucił on obrońcę tytułu na kolana.
Aby przybliżyć pogromcę Barcy, "El Mundo Deportivo" zamieściło w swoim internetowym wydaniu quiz "Co wiesz o Kazaniu?", w którym pada 10 pytań typu: "Jak nazywa się stadion Rubinu?". Przyjazd Barcelony do Kazania wywołał wielką euforię, obiekt, który zwykle bywa w połowie pusty, tym razem ma być zapełniony do ostatniego miejsca. 25 tysięcy ludzi chce zobaczyć historyczny moment, kiedy Barca po raz pierwszy polegnie na rosyjskiej ziemi.
Oczywiście Messi, Xavi, Iniesta i Ibrahomovic mają zupełnie inne plany. Katalończycy zagrają w najmocniejszym składzie. "To nie jest jeszcze mecz ostatniej szansy, ale bardzo dobrze byłoby go wygrać" - mówi Messi. Porażki w ogóle nie rozpatruje, sprawa awansu do 1/8 finału obrońcy trofeum stanęłaby wtedy na ostrzu noża. Dlatego misja kazańska wymaga takiej pieczołowitości.
Guardiola spodziewa się identycznego scenariusza meczu jak dwa tygodnie temu na Camp Nou, czyli jedenastu rywali ryglujących drogę do bramki i wyczekujących na kontrę lub okazję do strzału z daleka. Jego drużyna ma zagrać po swojemu. Trener Rubinu o tym wie i stwierdza, że nie wierzy, by śnieg, mróz czy wysoka trawa zmusiły graczy Guardioli do zmiany taktyki.
Katalończyków martwi słaba skuteczność drużyny, która w lidze hiszpańskiej zdobywa średnio aż 2,7 gola na mecz, tymczasem w trzech kolejkach Champions League uzbierała zaledwie trzy. Od dwóch tygodni starają się jednak tłumaczyć sobie, że to, co się stało na Camp Nou, było tylko nieszczęśliwym wypadkiem. Wszystko wskazuje na to, że dla kolegów Rafała Murawskiego (Polak jest kontuzjowany i nie zagra) będzie to zupełnie inny mecz niż z Interem. Gracze Jose Mourinho z rozpaczą w oczach bronili remisu, Barca pozostanie Barcą nawet w czapkach, kalesonach i szalikach.
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje