Na razie jedyny klub, który zaprezentował solidną formę, to Raków. Co prawda podopieczni Marka Papszuna zaczęli kwalifikacje dopiero w drugiej rundzie, ale od pierwszego spotkania w tym sezonie w Superpucharze pokazują, że nie obniżyli lotów w porównaniu z sezonem poprzednim. Ekipa z Częstochowy gra na miarę swoich możliwości, widać, że są dobrze przygotowani zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Astana to nie był łatwy rywal, ale taki, którego pokonanie było obowiązkiem. Raków wygrał wysoko dwumecz, nie stracił żadnego gola. Co ważne, w rewanżu poradził sobie bez swojego najlepszego piłkarza, Ivi Lopeza. Przy tak dużej zaliczce z pierwszego meczu wicemistrzowie Polski mogli sobie pozwolić na taki komfort, by dać Hiszpanowi czas, by zaleczył drobne urazy. Rewanż w Astanie pokazał, że Raków nie jest zespołem jednego piłkarza. Nawet bez niego podopieczni Marka Papszuna potrafią zagrać dobry mecz i wygrać. To świadczy o tym, że mamy do czynienia z kolektywem, w którym piłkarze są gotowi, by w przypadku jakichś braków, wziąć na siebie większy ciężar. Przypomnijmy, że w Częstochowie musieli sobie radzić przez dużą część spotkania w dziesiątkę (po czerwonej kartce dla Deiana Sorescu). Trener Rakowa mówił, że jego celem w Kazachstanie jest to, by nie stracić bramki i cel został zrealizowany z nawiązką. Przy okazji pracownicy Astany (odpowiedzialni za media) dostali lekcję geografii - już więcej nie będą prosić, by wskazać im na mapie, gdzie leży Częstochowa... Pogoń wysoko przegrała z Broendby. Co zawiodło? Natomiast jak wytłumaczyć tak wysoką porażkę Pogoni z Broendby? Portowcy jako jedyni nie przełożyli meczu ligowego. Trener Jens Gustafsson naraził się na to, że jeśli przegra, to spotka go krytyka za tę decyzję. I faktycznie, niektórzy nie omieszkali obwinić go za nią. Jednak ja trzymam się tego, co napisałem przed tygodniem - o tej porze naszym drużynom tych meczów brakuje, a nie mają ich za dużo. Indywidualne, jakże karygodne błędy nie wynikały ze zmęczenia, tylko ze stresu, braku pewności siebie, braku zgrania, zrozumienia. A to wszystko buduje się grając mecze, a nie przekładając je. Polskie drużyny po okresie wakacji, po zmianach, które zaszły w drużynie, zazwyczaj grają poniżej możliwości. A właśnie przekładając mecze, możliwości zgrania sobie odbierają. Zarzut, jaki można mieć do trenera Jensa Gustafssona jest taki, że chyba przesadził z deklaracjami, że Portowcy są dobrze przygotowani. Stara piłkarska zasada mówi, że zespół buduje się od tyłu, od bloku defensywnego. W Danii pod tym względem nastąpiła kompletna katastrofa. Lechia odpadła. Trener narzeka na brak systemu VAR Z kolei trener Lechii Gdańsk, Tomasz Kaczmarek ma żal za to, że na tym etapie rozgrywek nie ma możliwości użycia systemu VAR, bo zapewne niektóre decyzje zostałyby zmienione. I pewnie ma rację co do sędziowskich pomyłek, być może bez nich Lechia by awansowała. Niestety, mam wrażenie, że ciągle mamy jakieś wymówki - a to zła decyzja, a to za dużo meczów. Dobrze by było,aby skupiać się na tym, co jest kluczowe - na solidności, eliminacji własnych błędów. U nas niestety piłkarzom wciąż brakuje też jakości w operowaniu piłką. Raków jest jedyną ekipą, w której czuje się, że piłka przestaje przeszkadzać zawodnikom. Przed Lechem i Rakowem trzecia runda kwalifikacji. Rywale, czyli Spartak Trnava (Raków) i Vikingur Reykjavik (Lech) to ekipy, które trzeba pokonać. Odpadnięcia z którymś z nich nie da się usprawiedliwić w żaden sposób.