Był legendą w swoim kraju. Gdy zadarł z prezydentem, stał się wyklęty. Wspomnienie o nim oznacza kłopoty
Hakan Sukur zapisał się w historii jako jeden z najsłynniejszych tureckich piłkarzy. Po zakończeniu kariery skorzystał ze swojej popularności i został posłem. Jedna decyzja spowodowała jednak, że jego życie zmieniło się na zawsze. Legenda sprzeciwiła się prezydentowi Turcji, za co zapłacił bardzo wysoką cenę. Były piłkarz musiał uciekać z ojczyzny, w której grozi mu więzienie. W USA również nie miał łatwo, wielokrotnie próbowano mu zaszkodzić.

Hakan Sukur jako potomek albańskich imigrantów z Kosowa stał się jedną z największych legend tureckiego futbolu. W narodowych barwach debiutował jako 20 latek, lecz wówczas nikt się nie spodziewał, że ten napastnik doprowadzi swój kraj do sukcesów, o jakich w Turcji nikomu się nie śniło.
Z Galatasaray Stambuł Sukur w pewnym momencie dzielił i rządził w tureckim świecie piłki nożnej. Wraz z tym klubem w sezonie 1999/00 sięgnął po historyczny Puchar UEFA. Do rozstrzygnięcia finałowej potyczki z Arsenalem potrzebne były rzuty karne. Sukur swoją próbę pewnie wykorzystał, a to doprowadziło do niespodziewanego zwycięstwa nad angielskim gigantem.
Wszyscy pamiętają go jednak z mundialu, który w 2002 roku rozegrano w Japonii oraz Korei Południowej. Turcy zdołali wyjść z grupy, w której mierzyli się z przyszłymi mistrzami świata Brazylijczykami, a także Kostaryką i Chinami. W fazie pucharowej udało im się pokonać Japończyków oraz jedną z rewelacji turnieju - Senegal. Turkom zabrakło pary, by w półfinale przeciwstawić się Brazylii, lecz porażka 0:1 wstydu nie przynosi.
Sukur wystąpił we wszystkich tych spotkaniach, lecz w żadnym z nich nie udało mu się pokonać bramkarza rywali. Jego pozycja była jednak tak duża, że nikt nie odważyłby się posadzić go na ławce rezerwowych. Moment chwały Sukura nastąpił w spotkaniu o trzecie miejsce, w którym Turcja mierzyła się z Koreą Południową. Jeden z dwóch gospodarzy turnieju był kolejną z rewelacji, jednak mocno "ciągniętą za uszy". Kontrowersyjne (delikatnie mówiąc) decyzje sędziowskie z meczów z Włochami i Hiszpanią są do dzisiaj przytaczane jako przykłady wyjątkowo paskudnych praktyk.
11 sekunda meczu o brązowy medal mundialu przeszła do historii jako ta, w której padł najszybszy gol w historii mistrzostw świata. Po fatalnym błędzie jednego z koreańskich defensorów Turcy mieli świetną okazję do strzelenia gola. Z zimną krwią wykorzystał ją Sukur, który w tym spotkaniu dorzucił jeszcze dwie asysty. Turcja finalnie wygrała 3:2 i została trzecim zespołem świata. Był to sukces, o którym przez dekady nikomu w Turcji się nie śniło.
Legenda po zakończeniu kariery piłkarskiej poszła w politykę
Sukur zyskał status legendy w swoim kraju. Po zakończeniu kariery piłkarskiej w 2008 roku postanowił wykorzystać swoją popularność i w 2011 roku został posłem tureckiego parlamentu. Do wyborów startował z ramienia Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), ściśle związanej z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem. To właśnie przywódca państwa przewodniczył ceremonii ślubu legendarnego piłkarza. Miało to miejsce, gdy Erdogan był jeszcze burmistrzem Stambułu. Wiele mówiło się o życzliwych relacjach obu panów.
Ogromnym problemem dla Sukura stała się chyba jeszcze bardziej zażyła relacja z przywódcą ruchu religijnego duchownym Fethullahem Gulenem, który wszedł na wojenną ścieżkę z tureckim prezydentem. Ciemne chmury zgromadziły się nad Sukurem w 2013 roku, gdy z powodu licznych afer korupcyjnych postanowił wystąpić z AKP i pozostać posłem niezależnym.
O losie Sukura zadecydował 2016 rok. Wówczas w Turcji odbył się zamach stanu, o który oskarżono ruch Gulena, z którym były piłkarz był mocno powiązany. Na domiar złego niektóre wpisy Sukura na Twitterze potraktowano jako obrazę głowy państwa, za co groziła mu kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. Sukura oskarżono również o współfinansowanie nieudanego zamachu stanu. Legenda tureckiego futbolu w swojej ojczyźnie była spalona. Wtedy okazało się jasne, że Sukur już nigdy nie wróci do ojczyzny. Jego dalsze losy wiążą się z USA, gdzie przez lata przebywał również Gulen. To tylko podsyciło oskarżenia rzucane przez władnych w Turcji.
W kolejnych latach turecka prasa rozpisywała się o dalszych losach piłkarza, który miał osiedlić się w San Francisco i prowadzić kawiarnię. O swoich losach Sukur opowiedział w 2020 roku na łamach niemieckiego "Die Welt".
W swojej ojczyźnie został skreślony. Na obczyźnie również nie było mu łatwo
Były piłkarz podkreślał, że jego cały majątek został "zamrożony" przez tureckie władze. Po jego wyjeździe z kraju do więzienia trafił 77-letni wówczas ojciec piłkarza. Zwolniono go dopiero, gdy zdiagnozowano chorobę nowotworową. Po wyjeździe z ojczyzny prócz prowadzenia własnego biznesu pracował w Waszyngtonie jako kierowca Ubera. Wielokrotnie podkreślał fakt, że prześladowania ze stronu tureckiego reżimu nie ustały nawet po ucieczce. - Przyszli podejrzani ludzie i zmusili mnie do puszczenia ulubionej muzyki Erdogana - wspominał swoje trudne chwile za oceanem.
Jestem wrogiem rządu, a nie państwa, ani narodu tureckiego. Kocham naszą flagę, nasz kraj. Jestem wrogiem błędnej polityki i mentalności, która dąży do oderwania się od Zachodu
Tureckie władze robią wszystko, by wymazać Hakana Sukura ze świadomości społeczeństwa. Przykładowo, w 2010 roku usunięto jego personalia z nazwy stadionu Sancaktepe w Stambule. Momentami działania rządu były jeszcze bardziej kuriozalne.
Głośny był przypadek komentatora sportowego Alpera Bakircigilego, pracującego dla telewizji TRT. Ów nieszczęsnik przy okazji meczu mistrzostw świata Maroka z Kanadą w 2022 roku przytoczył historię najszybszego gola w historii strzelonego przez Sukura. To kosztowało go posadę - już w przerwie zastąpił go inny sprawozdawca, a sam Bakircigil zamiast na piłkarskich emocjach, musiał skoncentrować się na szukaniu nowego fachu.
Dla Hakana Sukura polityka miała być nową życiową drogą po zakończeniu kariery sportowca. Okazała się największym przekleństwem, przez które stracił wszystko. Represje sięgnęły go osobiście, dotknęły również członków jego rodziny oraz majątek, który zgromadził przez lata gry w piłkę nożną. W obliczu tego wszystkiego "wymazanie" z historii tureckiego futbolu brzmi błaho. Lecz stanowi symbol tego, co może stać się z każdym, kto sprzeciwi się głowie autorytarnego państwa. Nazwisko, sukcesy, status legendy - nic nie uchroni wrogów władzy. Sukur przekonał się o tym w niezwykle bolesny sposób.
Zobacz również:















