Będą zmiany, ale nie rewolucja
W środowym meczu z San Marino dojdzie do minimum dwóch zmian w składzie reprezentacji Polski w porównaniu z fatalnym występem w Belfaście przeciwko Irlandii Płn.

Biorąc pod uwagę styl w jakim Polacy przegrali, to należałoby przeprowadzić w składzie prawdziwą rewolucję. Zdaniem drugiego trenera biało-czerwonych Rafała Ulatowskiego, takie działanie nie jest wskazane. "Czegoś, co było budowane przez dłuższy okres nie można, ot tak zburzyć. Po jednym, nawet bardzo słabym meczu, nie można powiedzieć, że ci piłkarze do niczego się nie nadają. Zresztą wstrząs zawodnicy już przeżyli i kolejny nie jest im potrzebny" - powiedział Ulatowski na łamach "Przeglądu Sportowego".
Na pewno w podstawowym składzie dojdzie do dwóch zmian. W meczu z San Marino nie zobaczymy Artura Boruca, którego Leo Beenhakker odesłał do domu. Prawdopodobnie zastąpi go Łukasz Fabiański. Bramkarz Arsenalu Londyn czuje się już coraz lepiej po chorobie i wydaje się, że to właśnie on stanie między słupkami polskiej bramki.
Po meczu w Belfaście na urazy narzekają Jacek Krzynówek i Michał Żewłakow. Krzynówek ma stłuczoną stopę, a Żewłakow naciągnął mięsień dwugłowy. Obaj trenowali w poniedziałek indywidualnie i trudno teraz jednoznacznie stwierdzić, że Beenhakker nie będzie mógł z nich skorzystać w Kielcach. Gdyby nie mógł zagrać Krzynówek, to mógłby go zastąpić Euzebiusz Smolarek, który mecz w Belfaście oglądał z trybun. Pewniakiem do występu na środku obrony w miejsce Żewłakowa wydaje się być Bartosz Bosacki.
W dalszym ciągu nie w pełni sprawny jest Jakub Błaszczykowski. Pomocnik Borussii Dortmund raczej mecz z San Marino rozpocznie na ławce rezerwowych.
Przegląd Sportowy/INTERIA.PL
Więcej na ten temat
Zobacz także
- Polecane
- Dziś w Interii
- Rekomendacje