Dla obu drużyn spotkanie miało sporą wagę. Widzew chciałby zimę spędzić w górnej części tabeli, a Pogoń potwierdzić, że należy do czołówki, z której ostatnio wypadła. W poprzedniej kolejce obie drużyny nie popisały się - łodzianie przegrali z Puszczą Niepołomice, co pozwoliło rywalom wydostać się ze strefy spadkowej. Goście tylko zremisowali u siebie z Wartą Poznań i do trzeciego miejsca tracą już pięć punktów. Widzew w tym sezonie lepiej spisuje się, kiedy gra z drużynami, które są od niego wyżej w tabeli. Wygrał np. z Lechem, Stalą Mielec, Cracovią, a zremisował z Rakowem czy Zagłębiem. Przegrywał za to z zespołami, które były niżej Wartą, Puszczą, Śląskiem, Piastem czy Radomiakiem. Taki trochę Janosik - punktował z tymi co byli nad nim, a oddawał punkty tym co pod nim. Daniel Myśliwiec, trener łodzian zaskoczył składem, bo wstawił absolutnego debiutanta i to takiego, który jeszcze nie skończył 17 lat. Paweł Kwiatkowski w wyjściowej jedenastce zastąpił kontuzjowanego Mateusza Żyrę. Szkoleniowiec wolał postawić na młokosa niż np. na kapitana Patryka Stępińskiego, który może nie jest typowym środkowym obrońca, ale grał w bloku w trójce stoperów. Widzew strzelił, Pogoń odpowiedziała Początek spotkania był dość spokojny z obu stron. Największym wydarzeniem pierwszych minut był oprawa kibiców, którzy życzyli wszystkim "Widzewskich świąt". W szóstej minucie prawą stroną zaatakował Fabio Nunes, podał w pole karne a tam o centymetry Imada Rondicia ubiegł bramkarz Pogoni. W 14. minucie Widzew wpadł w spore kłopoty, bo kontuzji doznał podstawowy stoper - Juan Ibiza. Na boisko wszedł Andrejs Ciganiks, ale środek obrony wyglądał mocno eksperymentalnie - debiutant i lewy obrońca Luis da Silva, który zdążył już dostać żółtą kartkę. Wciąż niewiele działo się w meczu i choć lekką przewagę miała Pogoń, to w 21. minucie groźny, ale niecelny strzał oddał Bartłomiej Pawłowski. Za chwilę Kwiatkowski miał okazję, ale strzał głową był za lekki i Cojacaru złapał. Kolejną sytuację wypracował sobie Bartłomiej Pawłowski, ale bramkarz Pogoni znów się spisał. W końcu się udało - świetnie do przodu podał Ciganiks, Fran Alvarez wbiegł w tempo, uderzył lewą nogą i było 1:0. Radość nie trwała jednak długo. Pogoni dopisało szczęście, bo Alexander Gorgon się poślizgnął, ale nadbiegł Kamil Grosicki i było 1:1. A po chwili Henrich Ravas uratował gospodarzy po strzale Efthymiosa Koulourisa. Po przerwie to Pogoń zaczęła rozdawać karty. Po akcji prawą stroną z pola karnego strzelił Koulouris i piłka po nodze Marka Hanouska wpadła do bramki. Widzew próbował odrobić straty, ale walił głową w mur. To wciąż Pogoń grała lepiej, choć bardziej myślała, by wynik obronić niż strzelić kolejną bramkę. Trener łodzian zrobił trzy zmiany, ale efektów nie było. Dopiero w 78. minucie zza pola karnego strzelił Alvarez, ale trochę za słabo, by bramkarz gości sobie nie poradził. Do końca meczu nie dotrwał też Kwiatkowski, który doznał kontuzji. Trzy minuty przed końcem dobrze strzelił Jordi Sanchez, ale bramakrz obronił.