<a href="http://sport.interia.pl/nba/news-dream-team-1992-najlepszy-sklad-w-historii-koszykowki,nId,1057274" target="_blank">Pamiętasz skład legendarnego Dream Teamu? Sprawdź!</a> Byli jak gwiazdy rocka. Dla kibiców, dla organizatorów i dla rywali, bardziej pochłoniętych pamiątkowymi fotkami niż rywalizacją z Dream Teamem. 22 lata temu na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie po raz pierwszy wystąpili zawodowcy z NBA. Amerykańscy koszykarze rozegrali osiem spotkań, wszystkie bez większej historii. Zmiażdżyli każdego rywala, łącznie z mocnymi, jak na ówczesne europejskie standardy, Chorwatami, chociaż ci polegli "tylko" różnicą 33 (faza grupowa) i 32 punków (mecz o złoto). O wiele ciekawsze od tego, co działo się na parkiecie jest to, czego oczy telewidza i szczęściarzy obserwujących mecze Dream Teamu na żywo w hali, nie widziały. W pasjonującą dla każdego fana NBA i zawodowej koszykówki podróż po kulisach powstania legendarnej drużyny zabiera nas Jack McCallum, autor książki "Dream Team" wydanej w Polsce nakładem wydawnictwa SQN. W 1992 roku gwiazdy sportu były niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Nie było YouTube’a, Facebooka, Twittera czy Instagrama zbliżającego kibica do swoich idoli. Nie było też serwisów internetowych bombardujących nas od rana do nocy informacjami sportowymi. Kiedyś wynik meczu sprawdzało się w telegazecie, dzisiaj odpalamy rano ESPN, Yahoo czy stronę NBA i mamy pod dostatkiem skrótów, wywiadów i analiz. Książka McCalluma skraca ten dystans, pozwala lepiej poznać gwiazdy Dream Teamu, dlatego to pozycja obowiązkowa dla każdego, komu mocniej bije serducho słysząc takie nazwiska jak Larry Bird, Michael Jordan czy Magic Johnson. Autor przez lata związany był z NBA, zaprzyjaźnił się z gwiazdami ligi. Kolacja z Charlesem Barkleyem, partyjka golfa z Clyde’em Drexlerem...można się rozmarzyć. Dla McCalluma to norma, ale nie napisał tej książki, żeby pochwalić się znajomością legend NBA. "Dream Team" to skarbnica anegdot i kawał rzetelnej reporterskiej roboty. Często za książki sportowe biorą się autorzy, którzy w życiu nie spotkali bohaterów swoich publikacji. To dla mnie wielki błąd, często dyskwalifikujący piszącego. McCallum wykorzystał swoje kontakty z gwiazdami i przemierzył Stany Zjednoczone wzdłuż i wszerz, spotykając się z kolejnymi uczestnikami Dream Teamu, a także z anonimowymi świadkami powstania legendarnego zespołu. Niektóre rozdziały czyta się jednym tchem, przez inne historie przedzierałem się dłużej. Jedną z perełek jest opis "najwspanialszego meczu, którego nikt nie widział", czyli wewnętrznego, zamkniętego dla widzów, sparingu gwiazd USA. To wtedy z grupy genialnych koszykarzy i indywidualistów narodził się wielki zespół, a na parkiecie solidnie zaiskrzyło między Jordanem i Johnsonem. "Stary, wszyscy pytają o ten mecz. To było najfajniejsze ze wszystkiego, co mi się kiedykolwiek przytrafiło na parkiecie" - powiedział MJ. A jemu na parkiecie przytrafiło się sporo... Oto niewielka próbka opisu sparingu: *** Magic przepycha się pod kosz, kryje go Malone. Włoski dżentelmen gwiżdże...Malone dostaje szału. - Nie no, przestań stary! - wrzeszczy. - Przestań gwizdać takie gówna. Podchodzi Jordan i staje pomiędzy Malone’em i sędzią. - Zapomnij, Karl - mówi. - Nie strasz go. Może się jeszcze przyda. - Pieprzyć go! - krzyczy Malone. *** Książkę przeczytać warto, polecam.<a href="https://twitter.com/DarekJaron" target="_blank">Autor: Dariusz Jaroń</a>