Tak potraktowany został Jeremy Sochan. Efektowny wsad, a później "rola widza" w starciu z najsłabszą drużyną ligi
Z pewnością nie tak wyobrażał sobie ostatni mecz Jeremy Sochan. Polski jedynak w lidze NBA w starciu z New Orleans Pelicans pojawił się na parkiecie tylko w pierwszej kwarcie. Później obserwował poczynania swoich kolegów z San Antonio Spurs wyłącznie w roli widza. Szczególnie nerwowe były ostatnie sekundy spotkania.

San Antonio Spurs od początku tego sezonu spisują się bardzo dobrze. "Ostrogi" znajdują się w górnej części tabeli Konferencji Zachodniej NBA i nie powinny mieć większych problemów, aby awansować do fazy play-off, w której ostatni raz występowali w 2019 roku.
Szalony mecz NBA. "Spurs" o krok od wpadki
Drużyna z Teksasu w nocy z poniedziałku na wtorek rozegrała 23. mecz w tegorocznym sezonie. Tym razem ich rywalem na wyjeździe był New Orleans Pelicans, czyli najsłabszy zespół całej ligi (bilans 3-21). Goście od początku dominowali na parkiecie i mieli wszystko pod kontrolą. W trzeciej kwarcie zdarzył im się przestój i po 36 minutach to "Pelikany" niespodziewanie prowadziły 102:100.
O losach zwycięstwa decydowała ostatnia kwarta, a w zasadzie ostatnie sekundy pojedynku. Jeszcze 30 sekund przed końcową syreną gospodarze prowadzili 132:131. Wówczas piłka trafiła do Dylana Harpera, który wyprowadził San Antonio na prowadzenie (133:132), a chwilę później rzuty wolne wykorzystał De'Aaron Fox, który ustalił wynik spotkania (135:132). Sekundę przed końcem Saddiq Bey oddał jeszcze rzut za trzy punkty, ale piłka odbiła się od obręczy i "Pelikany" musiały przełknąć gorycz porażki.
Liderem "Ostróg" był Barnes. Rzucił on 24 "oczka". Ponadto na swoim koncie zapisał dwie zbiórki i asystę. Bardzo dobrze zagrał także Harper (22 pkt, 3 zbiórki, 6 asyst). Drużyna gospodarzy miała dwóch liderów. Derik Queen zaliczył triple-double (33 pkt, 10 zbiórek, 10 asyst). Z kolei Trey Murphy miał na swoim koncie 32 "oczka", 3 zbiórki i 4 asysty. To było jednak za mało, aby odnieść czwarte zwycięstwo w sezonie.
Epizod Sochana. Tak został potraktowany przez trenera
W ostatnim czasie nieco więcej minut od trenera Mitcha Johnsona otrzymywał Jeremy Sochan. Było to spowodowane m.in. kontuzją gwiazdora "Spurs", czyli Victora Wenbanyamy. Tyle, że Francuz ciągle nie wrócił do gry, a Sochan w meczu przeciwko drużynie z Nowego Orleanu spędził na parkiecie niecałe cztery minuty. W tym czasie zdobył dwa punkty (efektowny wsad - przyp. red.) i zanotował trzy zbiórki. To wszystko miało miejsce w pierwszej kwarcie. Później oglądał poczynania swoich kolegów z perspektywy ławki rezerwowych.
"Ostrogi" obecnie plasują się na piątym miejscu w Konferencji Zachodniej. W czwartek o godz. 4:00 zespół Sochana czeka starcie z Los Angeles Lakers.
New Orleans Pelicans - San Antonio Spurs 132:135











