"Giga Iga" napisał po zwycięstwie Polki dziennik "L’Equipe", pięknie opisując ten sukces. "Niektórzy mają słuch absolutny, Iga Świątek ma grę we krwi. Nie ma najlepszego backhandu, najlepszego serwisu, najlepszego forhendu, ale ona wykorzystuje te zagrania tak dobrze. U tej młodej 19-letniej Polki, wszystko brzmi właściwie: jej gra jak i jej osobowość. Jest wyjątkowa ponieważ nie próbuje być podobną do Sereny Williams, Marii Szarapowej, gwiazdy w swoim kraju - Agnieszki Radwańskiej, albo do swojego idola Rafaela Nadala, którego grę ogląda bez końca na video." Wyczyn w rozmiarze XXL Świat poznał wtedy na dobre młodą polska tenisistkę. I był nią zauroczony. To był powiew świeżości w kobiecym tenisie. Wcześniej Świątek nie odnosiła sukcesów na zawodowych kortach. Jej największym sukcesem było zwycięstwo w juniorskim Wimbledonie dwa lata wcześniej. Do turnieju w Paryżu w ubiegłym roku przystępowała z 54. miejsca w rankingu. Tymczasem w siedmiu meczach nie przegrała nawet seta, w czwartej rundzie rozgromiła rozstawioną z numerem 1, byłą zwyciężczynię Rolanda Garrosa Simonę Halep 6:1, 6:2. To był najważniejszy mecz turnieju, który pozwolił uwierzyć Idze i sztabowi w końcowe zwycięstwo. - Nie chodziło o sam wynik, ale styl w jakim tego dokonała - mówił trener Piotr Sierzputowski. W finale Świątek pokonała Sofię Kenin. Amerykanka miała już za sobą zwycięstwo w Wielkim Szlemie, w Australian Open. Nie była jednak w stanie przeciwstawić się Polce. Bezradna, czasami zrozpaczona po jej zagraniach przegrała 4:6, 1:6. - To był wyczyn rozmiaru XXL - mówili eksperci w studiu francuskiej telewizji po wygranej młodej Polki. Obok Lewandowskiego, obok Federera Za zwycięstwo Świątek zarobiła 1,8 mln dol. i 2 tys. do rankingu WTA. Z 54. pozycji awansowała na 17. Stała się gwiazdą światowego formatu, a w Polsce dołączyła do grona najważniejszych sportowców, ustępując miejsca tylko Robertowi Lewandowskiemu. Jej życie zmieniło się nie do poznania. Nastoletnia gwiazda zajęła drugie miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" na najbardziej popularnego sporowca w kraju. W ubiegłorocznym rankingu firmy Pentagon Reasarch i "Forbesa" znalazła się w dziesiątce najbardziej wpływowych osób w polskim sporcie. Na początku tego roku pozyskała nowych sponsorów. Jej partnerami stał się państwowy gigant ubezpieczeniowy Grupa PZU oraz francuski producent sprzętu tenisowego Tecnifibre, w lutym dołączyła do grona ambasadorów marki Rolex. Znalazła się tam obok takich tenisistów jak Roger Federer, Dominic Thiem, Stefanos Tsistipas, Gabrine Muguruza. Wzloty i upadki Igi Świątek. Więcej wzlotów Od takiej metamorfozy może zawrócić się w głowie. Ale Świątek pozostała sobą. Na korcie prezentuje bardzo równy poziom. W tym sezonie jest jedyną zawodniczką, która zagrała co najmniej w IV rundzie wszystkich turniejów Wielkiego Szlema. Najdalej zaszła w Roland Garrosie - do ćwierćfinału. Po ubiegłorocznym sukcesie rozegrała 45 meczów, przegrała 14. Odniosła dwa turniejowe zwycięstwa - w Adelajdzie na początku roku i w Rzymie w WTA 1000. W finale na Foro Italico zmiotła z kortu Karolinę Pliskovą, wygrywając 6:0, 6:0. Miała też wpadki. W Miami w WTA 1000 niespodziewanie uległa Chorwatce z czwartej setki rankingu Anie Konjuh. Podczas igrzysk olimpijskich w Tokio Świątek długo nie była w stanie opuścić kortu, płacząc po przegranej z Paulą Badosą. Marzyła o medalu olimpijskim. Ale dziś jedyna polska zwyciężczyni turnieju wielkoszlemowego w grze pojedynczej jest już na 4. miejscu w rankingu WTA. W rozgrywanym w Indian Wells turnieju WTA 1000 (dziś gra w III rundzie z Wieroniką Kudermietową) walczy m.in. o to, by zapewnić sobie udział w turnieju mistrzyń w Gudalajarze. Jeżeli zakwalifikuje się do kobiecego Mastersa będzie drugą po Agnieszce Radwańskiej Polką, która tego dokona. Rok po wygranej w Roland Garrosie Świątek wciąż pisze historię polskiego tenisa. Olgierd Kwiatkowski