Osobom na pewnych stanowiskach i jeszcze do tego o takiej reputacji i zasługach jak Kuba, pewne zachowania po prostu nie wypadają. Takie postępowanie, jakiego się dopuścił się były zawodnik między innymi Borussi Dortmund, nie przystoi nawet zwykłemu kibicowi, a co mówić facetowi tak zasłużonemu w polskim futbolu. Kiedy zobaczyłem ten filmik, w pierwszym odruchu pomyślałem, że to nie Jakub Błaszczykowski krzyczy na arbitra, a jakiś intruz, któremu jakimś cudem udało się przemknąć niezauważonym przez ochroniarzy i dostać do korytarza przy szatniach piłkarzy i sędziów. Nie dość, że jak na prezesa ubrany był - delikatnie mówiąc dość nieformalnie (ten kaptur na głowie) - to jeszcze wyrażał się nie przebierając specjalnie w słowach. Nie chcę tu rozstrzygać czy Kuba miał rację oskarżając sędziego Damiana Sylwestrzaka i jego współpracowników o jedną czy drugą decyzję. Rozumiem, że biorąc pod uwagę sytuację krakowskiego klubu, wszystkim osobom z nim związanym mogą puszczać nerwy, ale właściciel nie może dawać takiego "przykładu". Wiemy, że były reprezentant Polski od kilku lat pomaga wyciągnąć klub z trudnej sytuacji. Wiemy, że jednym z problemów Białej Gwiazdy byli chuligani, którzy przeniknęli w struktury klubu, wydrenowali go i doprowadzili na skraj bankructwa. Ale tym bardziej Kuba nie może zachowywać się w sposób, który kojarzy się z tymi to delikwentami. A te wiązanki i złość, którą wyraził były właśnie na poziomie chuliganów, którzy czasem odwiedzali Wiślaków na treningach, żeby ich "zmotywować" do większego wysiłku. Jakub Błaszczykowski miał przykłady z zagranicy Dziwi mnie to tym bardziej, bo Kuba w swoim życiu miał okazję zobaczyć i doświadczyć sporo dobrych przykładów w europejskiej piłce. Przez wiele lata obserwował zarówno zachowanie trenerów, jak i właścicieli klubów, i to nie tylko Bundesligi. Dlatego też oczekiwałbym, że podejmując wyzwanie jakim jest kształtowanie polityki klubu, będzie promował trochę inne standardy i będzie pokazywał jak zachowywać się z klasą w sytuacjach, w których klasę zachować trudno. W takich okolicznościach, do jakich doszło w poniedziałek, Jakub powinien być świadomy, że taką reakcją po ostatnim gwizdku wyrządza krzywdę przede wszystkim sobie i w żaden sposób nie pomaga drużynie. Wiadomo przecież, że sędzia nie zmieni decyzji, żadna komisja nie zweryfikuje wyniku spotkania. Czy w ten sposób mógł zdjąć presję z piłkarzy? Wręcz przeciwnie - jeśli już, to dołożył trzy grosze do i tak napiętej już sytuacji. W konsekwencji Komisja Ligi już nałożyła na niego karę, ale - co gorsze - nadszarpnął swój wizerunek. Ktoś powie: łatwo oceniać i pisać o tym patrząc na wszystko z boku. Ale miejsce Kuby Błaszczykowskiego - jeśli nie jest akurat w kadrze meczowej jako zawodnik (to też co najmniej dziwne połączenie dwóch ról: właściciela i jednocześnie piłkarza) - nie jest ani na ławce rezerwowych, ani w korytarzu pod szatnią lecz gdzieś na górze, w loży dla VIP. Powinien więc być w stanie spojrzeć na to wszystko z góry, zachować do tego odpowiedni dystans i zastanowić się co zrobić przed następnym meczem, a nie awanturować się o coś, co jest już historią... Bardzo cenię Kubę - zarówno jako człowieka, jak i zawodnika i liczę, a nawet jestem przekonany, że to się nie powtórzy.