Dla Tomasza Adamka miała to być łatwa walka ("easy fight"), zresztą niemal wszyscy eksperci typowali jego wygraną, a także trzy czwarte Kraków Areny było za pochodzącym z Gilowic pięściarzem. Szpilka i jego trener Fiodor Łapin przygotowali jednak niesamowicie skuteczną taktykę. - Tomek zobaczy, co to jest szybkość - zapowiadał w Wieliczce, podczas otwartego treningu "Szpila" i faktycznie, właściwie był nieuchwytny dla rywala. Trzech sędziów przyznało mu zwycięstwo stosunkiem głosów 96:94, 98:92 oraz 96:94. - Poczułem tylko jeden mocny cios Tomka i zrozumiałem, że trener miał racje, bijatyka nie miałaby sensu, a mogłaby się dla mnie skończyć źle. Dlatego trzymałem Tomka na dystans prawymi prostymi, byłem też nisko na lewej nodze, a on to widział i musiał uważać na moją lewą - opowiadał Artur. Szpilka nie wierzy w koniec kariery Adamka. - Tomek tak mówi, bo jest mu smutno po przegranej. Ale zadzwoni pan Solorz i powie: "Tomek, zapraszam na walkę z Saletą". Tomek odpowie, że nie, ale gdy usłyszy sumę, jaką mu się proponuje, to od razu przyjmie walkę - uważa "Szpila". Artur ma świadomość, że cały czas jest długa droga przed nim. - Na razie jest za wcześnie nawet na rewanż z Jenningsem. Teraz zamierzam stoczyć dwie walki ze słabszymi rywalami - zapowiada. Szpilka nie zamierza się też rozstawać z trenerem Łapinem, ale wkrótce wyjedzie na trzy miesiące do USA, by pod kierunkiem tamtejszego promotora toczyć sparingi, a w ten sposób robić dalsze postępy. Z Kraków Areny Michał Białoński Jak oceniasz starcie Artura Szpilki z Tomaszem Adamkiem?