Mecz okręgówki cztery kilometry od Pustyni Błędowskiej w ostatnich latach nie był codziennością. Był to bowiem pierwszy mecz Tęczy na własnym boisku po... trzech latach (ostatni mecz odbył się w sierpniu 2018 roku)! Powód: przyroda. Piłka nożna: dziki zryły murawę Po pierwsze: murawę zaatakował pasożyt. Larwy pędraka żarły korzenie. - Tak, że kiedy piłkarze robili wślizg to murawa zwijała się jak dywan - opowiada Łukasz Smędzik, kierownik drużyny, wcześniej piłkarz Tęczy. Po drugie: stadion leży pod lasem za którym znajduje się pustynia. Ten las to królestwo dzików, które wielokrotnie wchodziły na murawę żeby ją zryć. Przychodziły, bo wyczuwały pędraka! Myśliwi odstrzelili kilkanaście sztuk, ale pędrak to pędrak - smakuje.Klub korzystał więc z innych płyt, piłkarze grali ostatnie lata w Ząbkowicach, dzielnicy Dąbrowy Górniczej. Główna płyta została zagrodzona, dziki zajęły się treningową, która nadal wygląda jak siedem nieszczęść. Ale na głównej można już grać! Sebastian Staszewski, Radosław Majewski i Sławomir Peszko o polskiej Ekstraklasie - Oglądaj teraz! Piłkarze uznali, że można grać Powrót na własne boisko przebiegł z nieśmiałością: piłkarze wbiegali na murawę z ciekawością, czy da się na niej kopnąć piłkę. Uznali, że się da. Kibice zastanawiali się na trybunach czy ogrodzenie powstrzyma dziki przed kolejnym ryciem. Łukasz Smędzik ma nadzieję, że tak. Mecz toczony na przywróconym do stanu używalności boisku był interesujący. Gospodarze przegrali z Pogonią Imielin 1-2. Mimo porażki kibice cieszyli się, że drużyna wróciła do siebie. Stęsknili się. Jest w Błędowie niezwykły zwyczaj: ognisko z kiełbaskami po meczu. Każdy kibic mógł zjeść kiełbaskę, którą sam sobie zrobił na ognisku. Dziki nie przyszły.