Partner merytoryczny: Eleven Sports

Zarzeczny: Kubica w opałach

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Podczas gdy większość Polaków czeka, aż Kubica wygra jakiś wyścig, on ma problem.

/INTERIA.PL

"Schumi" maksymalnie wywindował zainteresowanie Formułą 1 w Niemczech dając tym zawodom największą oglądalność i wpłaty od reklamodawców. Nikomu nie przeszkadzało nawet to, że mistrz jeździ autem z Włoch, a mieszka w Monaco - był swój, lubiany i kochany. Teraz spece od marketingu uważają, że zakończenie przez niego kariery może być takim samym ciosem dla F1, jak wycofanie się Michaela Jordana z NBA. Albo jakim mogłoby stać się wycofanie Tigera Woodsa z turniejów golfa.

Niemcy wiedzą, o co chodzi, bo kres kariery Graf i Beckera skończył modę na tenis. Ba, nie o modę tu chodzi, lecz miliardy euro, które mogą nagle wyparować. I rozwiązanie jest proste, choć wykonanie dużo trudniejsze. Trzeba albo namówić Schumachera na powrót (Jordana udało się skłonić do come backu, są i tacy co twierdzą, że w ramach presji zastrzelono mu ojca...) lub też pilnie znaleźć należy niemieckiego kierowcę, który dorównałby staremu czempionowi nawet nie wynikami od razu (bo to praktycznie niemożliwe), co popularnością..

Nie ma się co czarować, ale BMW na promowaniu Kubicy w istocie zyskuje niewiele - sprzedaż tych aut, uważanych w Polsce za fury gangsterów i rządu (interesująca zbieżność), nie wzrośnie nawet jeśli pan Robert wygra w niedzielę w Melbourne GP Australii. To znaczy Polacy chętnie by pokupowali sobie te śliczne "piątki", "szóstki" i "siódemki", ale chwilowo stać ich góra na "trójki", mamy wciąż słabą (na niemieckim tle rzecz jasna) gospodarkę. A do tego nie jesteśmy jakoś specjalnie podziwiani w tamtejszej telewizji, już od chwili jej wynalezienia. Co innego obaj koledzy Kubicy z teamu BMW: Nick Heidfeld i Sebastian Vettel. Pierwszy był szybszy w poprzednim sezonie. Drugiemu szefowie pozwolili na starty w piątkowych sesjach treningowych, co jest raczej ewenementem. I nie dlatego, że któryś z podstawowych kierowców może sobie zrobić krzywdę - to się w zasadzie już nie zdarza. Szefowie szukają następcy Schumachera i Vettel może być kimś takim w niedalekiej przyszłości, bo Heidfeld już chyba nie, podobnie jak młodszy Schumacher. I wprawdzie często i słusznie podkreśla się, że kapitalizm nie ma narodowości, ale już oglądalność telewizyjna ma, ma też ta widownia swoje preferencje i gusty. Panu Robertowi trudno będzie im sprostać, rzecz jasna na oczekiwaną przez rynek skalę. Oczywiście jest wyjście - mianowicie trzeba stale uciekać do przodu. A ponieważ Kubica jest wyjątkowo inteligentny wie aż za dobrze, że tam, gdzie inni zdejmują nogę z gazu, on musi docisnąć.

Podziwianie tej ucieczki może być i dla nas pasjonujące. Bo jeśli nie ucieknie raz i drugi, zostanie wezwany do boksu, a przygoda skończy się, zanim się na dobre zaczęła.

I nie będzie miał nic do gadania. Bo jak każdemu z nas wiadomo - jest on, niestety, tylko fabrycznym kierowcą.

Paweł Zarzeczny

O pierwszym w tym sezonie starcie Kubicy więcej przeczytasz TUTAJ.

Felietony

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje