Partner merytoryczny: Eleven Sports

Wynik plebiscytu ważniejszy niż medal

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Robert Korzeniowski starannie dobierał smoking, a Paweł Nastula pisał sobie przemowy. Zapytaliśmy uczestników gali mistrzów sportu, jak spędzali ostatnie dni przed ogłoszeniem wyników.

/Agencja Przegląd Sportowy

Razem z prezydentem

- Jak ktoś nie jest obyty z kamerą, to rzeczywiście towarzyszy mu ogromne napięcie - powiedział judoka Paweł Nastula, sportowiec roku 1995 i 1997. - Gdy wychodziłem za drugim razem na scenę, było mi już łatwiej. Ale moment wyczytywania kolejnych nazwisk jest stresujący za każdym razem - opowiada Nastula. Podobne wrażenia ma Korzeniowski. - Najbardziej denerwowałem się na tych pierwszych galach, potem już wiedziałem jak się zachować. Zawsze zaopatrywałem się w tabletki na gardło, by nie mieć chrypki po tych wszystkich wywiadach, już po ogłoszeniu wyników - dodał ze śmiechem. Obecny szef sportu Telewizji Polskiej w ubiegłym miał także okazję poznać inny rodzaj emocji. - Stanąłem wówczas już po drugiej stronie - nie sportowca biorącego udział w konkursie, a wręczającego nagrodę. Towarzyszyły mi emocje debiutanta - wspomina.

Nastula twierdzi, że o plebiscycie myślał już nawet dwa tygodnie przed ogłoszeniem wyników. - Cały czas nachodziły mnie myśli, które zajmę miejsce, ale starałem się je odganiać - stwierdził były judoka, zapewniając, że nigdy do końca nie był pewny zwycięstwa. - Choć muszę przyznać, że za drugim razem miałem pewne przypuszczenia. To dlatego, że posadzono mnie obok ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Pomyślałem, że skoro siedzę koło tak ważnej postaci... - śmieje się Nastula, który przygotowywał sobie także przemowy. W końcu jednak przestał to robić, bo gdy stawał na scenie to i tak mówił co innego.

Spotkania promocyjne

Z kolei Zenon Jaskuła, który w 1993 roku zajął 2. miejsce, nie miał czasu na denerwowanie się wynikami plebiscytu. - Kilka dni przed ogłoszeniem wyników byłem we Włoszech, więc nie uczestniczyłem w tej narastającej gorączce - mówi trzeci kolarz Tour de France. Do Warszawy przyjechał dopiero dzień przed galą mistrzów sportu. Kiedy siedział już na sali w oczekiwaniu na wyniki, nie denerwował, gdyż... znał już rozstrzygnięcie. - Jakąś godzinę przed rozpoczęciem uroczystości dotarł do mnie przeciek, kto wygrał. Czy nie byłem zawiedziony? Ależ nie, przecież to tylko zabawa - stwierdził Jaskuła. Być może przegrał właśnie dlatego, że w czasie ostatnich dni przed galą nie było go w kraju. - Rafał Kubacki, który wówczas wygrał, opowiadał mi później, że organizował spotkania promocyjne z młodzieżą mające na celu nakłonienie ich do oddania na niego głosów... - zakończył Jaskuła.

Lepsze niż medal

Nic dziwnego, że sportowcy denerwują się przed ogłoszeniem wyników naszego plebiscytu. Dla niektórych z nich zwycięstwo w tym konkursie ma większe znaczenie, niż wygranie zawodów sportowych! - Wyróżnienie "Przeglądu Sportowego" jest dla mnie ważniejsze, niż zdobycie jakiegokolwiek medalu - powiedział kiedyś nasz niezapomniany tenisista stołowy Andrzej Grubba, który triumfował w naszym plebiscycie w 1984 roku. Robert Korzeniowski również porównuje udział w naszej imprezie do zawodów sportowych. - Zaistnienie w plebiscycie można porównać do zakwalifikowania się do jakichś ważnych zawodów. Uznanie fanów jest niesamowicie istotne - powiedział szef sportu Telewizji Polskiej.

Jarosław Koliński, Iza Koprowiak

Przegląd Sportowy

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje