Polskie środowisko bokserskie pokłada ogromne nadzieje w projekcie pod nazwą Polska Liga Boksu. Ponad 300 zakontraktowanych zawodników, w tym przedstawiciele boksu olimpijskiego i zawodowego oraz obcokrajowcy. Osiem klubów, system rozgrywek każdy z każdym, sezon podzielony na dwie rundy. W każdym meczu dziewięć starć o ligowe punkty, każde w innej kategorii wagowej. Mecz kolejki transmitowany w TVP Sport, a pozostałe na Youtube. Skrzecz wspomina Kliczkę w barwach Gwardii: Pamiętam taką sytuację... Na papierze wszystko wygląda wielce optymistycznie. Jeśli w trakcie nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, jak na przykład walkowery lub finansowe problemy poszczególnych klubów, inaugurowane w sobotę rozgrywki (15 marca, Warszawa, mecz Legia - Imperium Wałbrzych), powinny okazać się kołem zamachowym dla całej dyscypliny. Dodatkowo zapowiadane są pojedynki kobiet, a to właśnie Julia Szeremeta srebrnym medalem olimpijskim w Paryżu podała mnóstwo tlenu tej historycznie medalodajnej dyscyplinie w dziejach polskiego sportu. Do Polski już przybył Andrzej Gołota, który przyjął - co w rozmowie z Interią ujawnił prezes PZB Grzegorz Nowaczek - rolę ambasadora całych rozgrywek. Projekt reklamuje także inny z tuzów polskiego i światowego pięściarstwa, Dariusz "Tygrys" Michalczewski. Wiadomości na temat rozgrywek nie zabrakło też w ostatnim programie "Ring" w TVP Sport, w którym jednym z gości był 67-letni Paweł Skrzecz. Ten wybitny pięściarz kategorii półciężkiej, wicemistrz olimpijski, wicemistrz świata i dwukrotny medalista mistrzostw Europy, po zakończeniu pięknej kariery został trenerem. I pracował między innymi w Gwardii Warszawa, w czasach jeszcze rozgrywek ligowych, gdy zawodnikiem stołecznego klubu został... Władimir Kliczko. Reprezentant Polski odnaleziony. Co się działo z 19-latkiem? "Nie przypominam sobie" Tak, tak - ten Kliczko. Przyszły mistrz olimpijski, a następnie wieloletni mistrz świata zawodowców, który razem z bratem Witalijem na długie lata zabetonował scenę królewskiej dywizji. Kliczko szlifował swój talent w Warszawie na początku lat 90., zarabiając za poszczególne walki po około 200 dolarów. Mimo że upłynęły już trzy dekady, Paweł Skrzecz doskonale zapamiętał z sali tego wirtuoza. "Potężna kwota od Nitrasa". Odkrywamy kulisy wielkiego powrotu, "nowy Usyk" - Olbrzymi talent, zawodnik o niesamowitych możliwościach. Był główną gwiazdą naszej drużyny w tamtym czasie. To był zaszczyt, żeby z tym zawodnikiem pracować - rozpoczął wspomnienia medalista igrzysk, by od razu przejść do konkretów: - Pamiętam, mieliśmy taką sytuację, że w sobotę przed którymś świętem wyjeżdżamy na mecz. Ostatni trening, Kliczko nogi na liny i robi pompki, ciężką piłką jeszcze wali się po brzuchu, a nasi zawodnicy oczywiście jak najlżej, żeby nie być zmęczonymi. No niestety, trochę inna praca, klasa i nauka jeśli chodzi o szkolenie. Był zawodnikiem, jeśli chodzi o samą pracę, nieprzeciętnym. To samo pokazywał w ringu - opowiedział Skrzecz. Oto bilans Władimira Kliczki w barwach polskiego klubu. "Już nie wrócił" Teraz w PLB będziemy mogli obejrzeć innego ukraińskiego asa młodego pokolenia, Aleksandra Chyżniaka. To mistrz i wicemistrz olimpijski, a więc absolutna czołówka światowa. Zakontraktował go klub KKB Rushh Kielce, bliski prezesowi Nowaczkowi. - Udało się go przekonać, podobnie jak szefów federacji ukraińskiej, żeby zgodzili się na jego boksowanie. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że nie wystąpi w każdym meczu, ale wystarczy, że przyjedzie na jeden mecz w pierwszej połówce sezonu i na drugi w rundzie rewanżowej. To już mocno podbije nam marketingowo całą ligę - mówił sternik związku z rozmowie z Interią.