Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!W końcówce spotkania Szczepaniak świetnie znalazł się w polu karnym i zaskoczył bezradnego Matusa Putnockiego. - Dostałem podanie od Roberta Demjana, obróciłem się i nie patrząc przymierzyłem w długi róg. Nawet nie celowałem - opowiadał zaraz po meczu Interii napastnik Podbeskidzia. W dzisiejszym spotkaniu Szczepaniak po raz piąty zagrał w Ekstraklasie, debiutował w Zagłębiu Lubin cztery lata temu. Przez ostatnie dwa lata reprezentował Miedź Legnica. W jej barwach w sezonie 2014/15 zdobył 10 bramek. Latem trafił do Podbeskidzia. Dziś pierwszy raz wybiegł na murawę w Ekstraklasie w wyjściowym zestawieniu. - Już w tygodniu wiedziałem, że będę grał w podstawowym składzie. Byłem więc przygotowany do tego spotkania. Na pewno nie była to łatwa gra. Swoje sytuacje miał i Ruch i my. Mnie najpierw nie udało się trafić, ale na szczęście w końcówce wszystko było już jak należy. Uważam, że był to mecz na remis i ten rezultat nikogo nie krzywdzi. My w Chorzowie chcieliśmy wyjechać z kompletem punktów. Nie udało się, ale wierzymy, że taka seria zwycięstw jeszcze przyjdzie. Jaka jest różnica między Ekstraklasą i pierwszą ligą? Tam jest więcej walki i brutalności. Na zapleczu Ekstraklasy nie ma bowiem kamer i wszystkiego nie widać - opowiada Szczepaniak. Dziś napastnik Górali wykorzystał swoją szansę i może liczyć na kolejne występy w Pucharze Polski i lidze. Nie do końca zadowoleni są za to w Chorzowie. - Na pewno boli to, kiedy traci się bramkę w 85 minucie. Co jednak los zabrał, to powinien oddać w kolejnym meczu. No cóż, taki jest sport. Podbeskidzie grało długą piłką na Demjana, który potrafi się zastawić w polu karnym. Tak też zdobyli gola. U nas zabrakło asekuracji. Ale ten jeden punkt też trzeba szanować. Na swoim koncie mamy siedem punktów, nie jest więc źle. Z optymizmem patrzymy na kolejne spotkania - mówił z kolei jeden z najlepszych zawodników Ruchu w dzisiejszym spotkaniu Marek Zieńczuk. Michał Zichlarz z Chorzowa