Kołtoń: Ljuboja pozdrawia krytyków
Na Danijela Ljuboję można po pierwszej połowie psioczyć nadzwyczajnie, a po drugiej... nie pozostaje nic innego, jak wychwalać. Przekonał o tym po raz kolejny - w Lidze Europejskiej. Miał udział we wszystkich golach Legii z Hapoelem.

Kibice Legii w latach siedemdziesiątych chodzili na Kazimierza Deynę, w latach osiemdziesiątych na Dariusza Dziekanowskiego, w latach dziewięćdziesiątych na Wojciecha Kowalczyka. Teraz warto chodzić na Łazienkowską na Ljuboję. Warto zobaczyć jego triki, zmysł do gry kombinacyjnej, umiejętność asystowania, a także wykończenia akcji. A że nie jest szybki? To wiadomo już od kilku lat. Kto oglądał Ljuboję w Niemczech, czy we Francji, ten wie, że jego gra opiera się na technice, a nie wydolności, czy szybkości.
4 września obchodził 33. urodziny. We Francji nie mógł liczyć na dobry kontrakt. Menedżer załatwił mu Legię Warszawa. Dla Ljuboi to było nowe wyzwanie po latach w Ligue 1 oraz Bundeslidze. Jednak nie obraził się na rzeczywistość. W magazynie "Cafe Futbol", gdzie gościł na zaproszenie Bożydara Iwanowa, wyznał: "Chcę zdobyć mistrzostwo Polski". To byłby pierwszy mistrzowski tytuł dla Serba, który jest wybornym technikiem.
W Niemczech uchodził za piłkarza tyleż genialnego, co zwariowanego. A to - po dobrym sezonie - domagał się podwojenia uposażenia, a to gdzieś go widziano na mieście, a to zapomniał o jakiś terminach. Podpadał Markusowi Babbelowi, a także Huubowi Stevensovi. Z kolei zachwycał się tym piłkarzem Giovanni Trapattoni, a dawał mu szansę również Felix Magath, którego Ljuboja musiał przekonać na zimowym obozie. Danijel tłumaczył w Polsacie Sport: "Ze mną jest problem, ale tylko wówczas gdy nie gram". Na razie trener Maciej Skorża stawia na Ljuboję w każdym spotkaniu od pierwszej minuty. Serb już ma na koncie 4 gole i 5 asyst, licząc spotkania w T-Mobile Ekstraklasa i w Europie.
Z Hapolem Tel Awiw Ljuboja najpierw strzelił bramkę głową - po rogu, doprowadzając do wyrównania na 1-1. Następnie zagrywał pomysłowo do Miro Radovicia, który został sfaulowany w polu karnym i Marcin Komorowski z karnego strzelił na 2-1. W pod sam koniec Danijel kapitalnie zagrał głową do Radovicia, który zdobył gola na 3-2. Warto nadmienić, że Radović już w poprzednim sezonie był czołowym piłkarzem Legii, a dziś jest najlepszy w jej szeregach. Śmiem twierdzi, że jest w tym również zasługa Ljuboi - obaj rozumieją się świetnie na boisku i poza nim...
Ljuboja to piłkarz "na teraz". Już się z Legii nigdzie nie wypromuje. Już Legia na nim nie zarobi. Jednak 500 tysięcy euro za rok gry nie jest wygórowaną sumą za piłkarza, który z miejsca stał się rewelacją polskich boisk, a i w Europie zaznaczył swoją obecność w barwach "wojskowych".
Autor jest komentatorem Polsatu Sport