Latem 1996 roku Wolny w świetnym stylu sięgnął po złoty medal w wadze lekkiej na igrzyskach w Atlancie. Przez zapaśniczy turniej w stylu klasyczny przeszedł jak burza, wygrywając w finałowej walce z Francuzem Yolouzem 7-0. To był największy sukces w karierze zapaśnika z Raciborza. Teraz miasto spod czeskiej granicy może się cieszyć z kolejnego olimpijskiego medalu. Wczoraj, w kategorii do 85 kilogramów, na trzecim stopniu podium stanął urodzony w Raciborzu Denis Kudla. Po wygranej walce o brązowy medal z Viktorem Lorinczem, 21-letni zapaśnik reprezentacji Niemiec skakał z radości, a potem paradował z biało-czerwoną flagą z napisem Racibórz. Tajemnicę flagi zdradza Ryszard Wolny. - Zawodnik z Niemiec dostał ją od Grzesia Kolasy. To członek zarządu MZK Unia, a także wielki fan zapasów. Był ze mną w Atlancie, jest teraz w Rio. To on dał flagę Denisowi i, jak się okazała, chłopak sięgnął po medal. To flaga, która przynosi szczęście. Przyniosła je mnie w Atlancie, przyniosła teraz Kudle - tłumaczy nam z uśmiechem Wolny. Nasz mistrz olimpijski w zapasach wspomina, że w Unii Racibórz trenował starszy brat medalisty olimpijskiego. Potem rodzina wyjechała do Niemiec. Urodzony 24 grudnia 1994 roku w Raciborzu Denis Kudla, swoją przygodę z zapaśniczą matą rozpoczynał już za zachodnią granicą. - Znam go ze zgrupowań czy turniejów. Co można o nim powiedzieć? To zawodnik, który wie czego chce. Bardzo zdeterminowany. Dwa lata poświęcił na to, żeby zdobyć medal. Najpierw, żeby wygrać rywalizację w Niemczech, a potem walczyć o najwyższe cele na igrzyskach. Był, jak zaprogramowany. Dla niego liczył się tylko trening - mówi o Kudle Ryszard Wolny. Medal pochodzącego z Raciborza Niemca, to nie jedyny polski akcent w Carioca Arena 2, gdzie odbywają się zapaśnicze walki. Wcześniej srebro w kategorii do 75 kg wywalczył podopieczny pochodzącego z Piotrkowa Trybunalskiego Szymona Koguta, który od lat jest trenerem zapaśniczej kadry Danii. - Szymon włożył dużo serca i nowych rozwiązań w przygotowanie Madsena, który na igrzyskach w Londynie był piąty. Opłaciło się. Zresztą Mark był wcześniej szkolony przez innych polskich trenerów Jarka Pyzarę, Ryśka Świerada, a kiedy ten zmarł, to Szymona Koguta - tłumaczy Ryszard Wolny, który jeszcze do niedawna był trenerem kadry naszych zapaśników. Po tym, jak nikomu z naszych klasyków nie udało się zakwalifikować na igrzyska do Rio, nasz mistrz z Atlanty przestał zajmować się reprezentacją. Obecnie jest trenerem w Unii. - Podczas otwarcia igrzysk zakręciła się łza, że nikogo z naszych zawodników nie będzie na olimpiadzie w stylu klasycznym. Tak jednak potoczyły się losy. Czegoś naszym zawodnikom zabrakło w decydujących turniejach kwalifikacyjnych. Tym bardziej szkoda, bo taki Damian Janikowski wygrywał wcześniej ze wszystkimi medalistami igrzysk w Rio w kategorii do 85 kilogramów, z Denisem Kudlą także - zaznacza Wolny. Jednego z najwybitniejszych polskich zawodników w historii naszych zapasów, pięciokrotnego olimpijczyka, pytamy o ocenę startu "Biało-czerwonych" w Rio. - Wstrzymałbym się jeszcze z ostateczną oceną, bo mamy jeszcze kilka medalowych szans. Płyną kajakarki, a swojej szanse mamy też w zapasach. Do tego są siatkarze czy lekkoatleci, z naszym mistrzem w kuli Tomaszem Majewski na czele. Na pewno jednak kilka medalowych szans uciekło, jak choćby Piotrowi Myszce czy Adamowi Kszczotowi. Te przedolimpijskie kalkulacje, mówiące o liczbie większej niż 10 medali, oddalają się, ale wciąż mamy swoje szanse - podkreśla Ryszard Wolny. Michał Zichlarz