Partner merytoryczny: Eleven Sports

Transfery w NBA: Thunder królami polowania

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij

Czas na ocenę transferów w drużynach Northwest Division, czyli w dywizji z dwiema drużynami, które przynajmniej na papierze wyglądają na najbardziej wygrane jeśli chodzi o ostatnie wymiany.

/AFP

Przyszli: Nazr Mohammed, Kendrick Perkins, Nate Robinson

Odeszli: Jeff Green, Nenad Krstic, Morris Peterson, D.J. White

Oklahoma City Thunder zostali królami polowania. Zyskali najwięcej ze wszystkich drużyn, które dokonywały wymian. Ich największym atutem jest fakt uzupełnienia najważniejszej luki, jaką ta drużyna miała - pod koszem. Dotychczas bili się tam Nenad Krstic, Nick Collison i Serge Ibaka. W pierwszej piątce na tej pozycji wychodził nawet Jeff Green, ale on silnym skrzydłowym na pewno nie jest. W tej chwili pod koszem mają do dyspozycji Nazra Mohammeda i Kendricka Perkinsa. Są to dwaj zawodnicy o naprawdę dużym doświadczeniu w NBA. Każdy z nich ma też na swoim koncie jeden pierścień mistrzowski.

W zeszłym sezonie Thunder odpadli w playoffs z Lakersami głównie z dwóch powodów: nie mieli wystarczająco siły pod koszem i nie umieli zatrzymać Pau Gasola. W tej chwili mają dwóch graczy, którzy gwarantują im obie te rzeczy. Thunder w jednej chwili stali się jedną z najlepiej "wyposażonych" drużyn pod koszem w całej lidze. Nie będzie już mowy o grze soft w wykonaniu Krstica, ani o chimerycznej grze Jeffa Greena. Kevin Durant i Russell Westbrook mają od teraz za sobą dwóch bardzo twardych gości i mogą już spokojnie biegać do kontrataku w momencie oddawania rzutu przez przeciwnika.

Na tym jednak nie kończą się wzmocnienia Thunder. Pozyskali też Nate'a Robinsona. Trzykrotny zwycięzca konkursu wsadów potrafi zarówno być liderem drużyny i ciągnąć ją do zwycięstwa, jak i wszystko zniszczyć. Jeśli będzie grał tak jak w Celtics, to Thunder będą mieli z niego dużo pożytku. To jaki w nim drzemie potencjał dobrze wiedzą w Orlando i w Los Angeles. W końcu to Nate zarówno w finałach konferencji, jak i w finałach całej ligi potrafił przechylać w pojedynczych spotkaniach szalę na korzyść swojej drużyny i na to będą liczyć w Oklahomie.

Moja ocena transferów Thunder: 5-

Denver Nuggets (34-26)

Przyszli: Wilson Chandler, Raymond Felton, Danilo Gallinari, Kosta Koufos, Timofey Mozgov

Odeszli: Carmelo Anthony, Renaldo Balkman, Chauncey Billups, Anthony Carter, Shelden Williams

Denver Nuggets zdecydowali się na bardzo odważny, ale chyba jedyny możliwy ruch. Oddali Carmelo Anthony'ego po to, żeby otrzymać coś w zamian. W ich przypadku to coś jest bardzo wartościowe. Trzej pozyskani w tej wymianie gracze, konkretnie Wilson Chandler, Raymond Felton i Danilo Gallinari w większości drużyn mogliby z powodzeniem grać w pierwszej piątce.

Ci gracze na pewno wydłużą i tak świetnie działającą w tym sezonie ławkę rezerwowych Nuggets. Gallinari i Chandler nawet dostali już swoje szanse w pierwszej piątce. Jednak w przypadku Chandlera wydaje się to być awans tylko na czas kontuzji Kenyona Martina. Co innego sytuacja Raymonda Feltona. Przychodzi on do drużyny, w której jest zawodnik, który już drugi rok był szykowany na następcę Chauncey Billupsa. Ty Lawson jest na tyle dobrym zawodnikiem, że spokojnie może prowadzić grę swojej drużyny jako pierwszy playmaker. Taką też rolę w pierwszych meczach otrzymał od George'a Karla. Czy więc nie będzie to z niekorzyścią dla zespołu?

Odpowiedź nie jest łatwa, gdyż Felton dotychczas gdziekolwiek by nie grał, to był pierwszym rozgrywającym i to on decydował o tym co dzieje się na boisku. W tej chwili jest w zupełnie nowej dla siebie sytuacji. Decydującą rolę odegra tutaj George Karl, który będzie musiał pogodzić minuty obu zawodników na parkiecie i ich ego. Liczę jednak, że poradzi sobie z tym bardzo dobrze.

Nuggets zdecydowali się na gruntowną przebudowę składu, jednak może ona być kontynuowana po sezonie. Nie wiadomo czy kontrakt przedłuży Nene, a Felton może zostać wymieniony jako ten starszy i teoretycznie już mniej perspektywiczny zawodnik do innej drużyny. Nie jest to złe rozwiązanie, o ile Nuggets pozyskają w zamian kogoś wysokiego, gdyż te pozycje są newralgiczne w Denver ze względu na częste kontuzje Nene, Martina i Chrisa Andersena.

Moja ocena transferów Nuggets: 4

Portland Trail Blazers (33-26)

Przyszedł: Gerald Wallace

Odeszli: Dante Cunningham, Sean Marks, Fabricio Oberto, Joel Przybilla

Złośliwi powiedzą, że Blazers nie potrafią wybierać w drafcie i że jak tylko wybierają kogoś wysokiego, to od razu tracą. Tak było w 1984 roku, kiedy wybrali Sama Bowiego, mając do dyspozycji jeszcze takich graczy jak Michael Jordan, Charles Barkley czy John Stockton. Tak było i cztery lata temu, kiedy wybrali Grega Odena przed Kevinem Durantem.

Ja bym raczej powiedział, że mają wielkiego pecha. Mają świetną siatkę skautingu. Potrafili wybrać zawodników w drafcie, którzy są naprawdę świetni - Brandon Roy, LaMarcus Aldridge. Jest jednak pewna kwestia, która nie pozwala im rozwinąć skrzydeł. To kontuzje. Przez nie Oden na 328 możliwych gier w sezonie zasadniczym po tym sezonie będzie miał rozegranych tylko 82. Jednak Blazers robią wszystko co mogą, żeby łatać dziury.

Przed rokiem aby zapełnić lukę pod koszem sprowadzili Marcusa Camby za dwóch niezbyt potrzebnych drużynie zawodników. Camby od razu wszedł do gry i zapewnił 10 zbiórek co mecz. Podobnie ma się sytuacja obecnie. Blazers tracą Brandona Roya, może niezupełnie, bo będzie on dalej grał, ale tracą dotychczasowego Roya, czyli gracza bardzo przebojowego, atletycznego. Jego kolana już mu nie pozwolą na grę, która porywała kibiców ze stanu Oregon, a szkoda bo był zawodnikiem nieprzeciętnym, wokół którego można budować drużynę na lata.

Co robią w takiej sytuacji władze Blazers? Dokonują niemożliwego. Dostają worek złota za dwa worki kartofli. Inaczej nie można porównać przyjścia Geralda Wallace'a za Joela Przybillę i Dante Cunninghama. Są to zawodnicy z zupełnie innej półki. Inaczej bym oceniał tą wymianę, gdyby kto inny był trenerem Portland, ale Nate McMillan pokazał przez ostatnie dwa lata i wcześniej w Seattle Supersonics, że jest nie lada fachowcem i potrafi budować ciekawe zespoły. Jego osoba powoduje, że przyjście Wallace'a może bardzo pozytywnie wpłynąć na drużynę, nie niszcząc jednocześnie pozytywnej energii, która jest w ich szatni.

Moja ocena transferów Blazers: 5-

Utah Jazz (32-28)

Przyszli: Devin Harris, Derrick Favors, trener Tyrone Corbin

Odeszli: Deron Williams, trener Jerry Sloan

Utah Jazz w ciągu dwóch tygodni stracili dwóch ludzi, którzy jako pierwsi przychodzili na myśl, gdy rozmawiano o koszykówce w stanie Utah. Najlepszy zawodnik od czasów Johna Stocktona i Karla Malone'a czyli Deron Williams i legendarny trener Jerry Sloan odeszli z drużyny w zaskakującym momencie.

Sloan odszedł ze względu na konflikt z Williamsem, chociaż sam tego oficjalnie nie potwierdził, natomiast sam Williams został oddany w wymianie za ciekawych i perspektywicznych graczy. Ruch dokonany przez menedżerów Jazz był o tyle dobry, że D-Will mówił, że nie podpisze przedłużenia kontraktu z Utah i odejdzie do Nowego Jorku.

Na reakcję długo nie trzeba było czekać i w Salt Lake City pojawili się Devin Harris i Derrick Favors. Ciekawym zawodnikiem może być szczególnie ten drugi, który jest debiutantem. Jeśli rozwinie się na tyle, ile ma potencjału, to czeka nas kolejny gracz pokroju All-Star w Utah. Zresztą Jazz muszą iść dalej szlakiem, który wytoczył Jerry Sloan.

Miejsce, w którym grają nie jest najbardziej atrakcyjnym w USA, wobec czego werbowanie największych gwiazd jest niemożliwe. Wyobrażacie sobie np. LeBrona Jamesa w Jazz? No właśnie, nie ten kaliber drużyny. No i tutaj dochodzimy do mistrzostwa Sloana i jego sztabu. Potrafili za każdym razem znaleźć takich zawodników, którzy świetnie wkomponowywali się w drużynę, a jednocześnie nie myśleli od razu o odejściu. Jeśli nowa ekipa z Tyronem Corbinem na czele będzie to kontynuować, to playoffs w Utah dalej będą regularnie obecne.

Moja ocena transferu Jazz: 3+

Minnesota Timberwolves (14-46)

Przyszli: Eddy Curry, Anthony Randolph

Odeszli: Maurice Ager, Corey Brewer, Sundiata Gaines, Kosta Koufos

Menedżer Minnesota Timberwolves David Kahn jest dla mnie człowiekiem zagadką. Większość jego ruchów kadrowych jest dla mnie niezrozumiała, a niektóre wręcz absurdalne.

Zacznijmy od draftu niecałe dwa lata temu. Wolves mają do dyspozycji numery 5 i 6. Co robi Kahn? Wybiera dwóch rozgrywających, w tym jednego, który po dziś dzień gra w słonecznej Barcelonie, a o zimnej Minnesocie nie chce słyszeć. Mija rok i co robi ten sam Kahn? Zbiera w drużynie sześciu zawodników mogących grać jako niscy skrzydłowi. Wszyscy mają podobne umiejętności i każdy zasługuje na podobną ilość minut gry. Co robi dalej? Zatrudnia największego lenia w NBA - Eddy'ego Curry.

Czy w tym szaleństwie jest metoda? Na pierwszy rzut oka nie. Kahn jednak ma swoją wizję, którą skrzętnie realizuje i tego odebrać mu nie można. Teraz sobie upodobał Anthony'ego Randolpha z Knicks i doprowadził do jego transferu. Stracił co prawda jednego ze swoich najlepszych zawodników - Coreya Brewera, ale chociaż w ten sposób zmniejszył liczbę niskich skrzydłowych w drużynie.

Nie jestem niestety optymistą jeśli chodzi o losy Minnesoty, a szkoda bo mam do nich spory sentyment.

Moja ocena transferów Wolves: 2-

W środę zapraszam na ocenę Pacific Division

INTERIA.PL

Lubię to
Lubię to
0
Super
0
Hahaha
0
Szok
0
Smutny
0
Zły
0
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz na stronie błąd?Napisz do nas
Dołącz do nas na:
instagram
  • Polecane
  • Dziś w Interii
  • Rekomendacje