Śmiało można stwierdzić, że tylko cud jaki wydarzył się w przypadku Mateusza Jabłońskiego spowodował, że istnieje wielka szansa na jego powrót do sportu żużlowego. Utalentowany 16-latek ma zgodę rodziców, wyraża chęć jazdy, więc droga dla niego otwarta. I pomyśleć, że kilka miesięcy temu walczył o życie po koszmarnym upadku w Toruniu. Jak mówił jego ojciec, rodzinę przygotowywano na najgorsze. Stan chłopaka był krytyczny. Modlitwy całego środowiska oraz silny organizm Jabłońskiego dały jednak efekt. Obecnie uprawia już sport, więc lada chwila może pojawić się na torze. Pozostaje jednak najważniejsza kwestia. Psychika. I to będzie weryfikacja dla Mateusza Jabłońskiego, bo wielu już po podobnych upadkach miało poważną psychiczną blokadę. - Podchodzę do tej sprawy z dużą dozą empatii. Chciałbym, by Mateusz wrócił i jeździł bez żadnych problemów. Przed nim jednak swego rodzaju test. Wierzę, że swoje zrobią geny. Jego tata przecież zjadł na żużlu zęby. Pewne cechy na pewno Mateusz odziedziczył. Talent ma ogromny. Musi na nowo poczuć żużel, kontakt z rywalami. A przede wszystkim przełamać strach, który po takim upadku na pewno się pojawi - mówi nam żużlowy ekspert, Wojciech Dankiewicz. Nowacki zgasł po swojej kraksie Historia Jabłońskiego przypomina nieco tę z udziałem Kamila Nowackiego, hegemona miniżużlowych torów i zawodnika, na którego czekała cała Polska. Jako 16-latek zaliczył on jednak paskudny upadek i przez jakiś czas był w śpiączce. Wrócił na tor, ale w trakcie młodzieżowej kariery tak na dobrą sprawę niczego nie pokazał. Wielu uważa, że widać u niego coś w rodzaju blokady. Sam Nowacki w ogóle o upadku nie chce rozmawiać. Jest już seniorem, będzie kontynuował karierę, ale trudno oczekiwać jakichś wielkich sukcesów. - To widać, jak ktoś chłopak zamyka gaz. Wielu już niestety było takich, którzy dobrze się zapowiadali, a na skutek upadków lub zbyt wygórowanych oczekiwań sobie po prostu nie radzili. Mateusz ma ogromny talent, dopiero zaczyna przygodę z żużlem, więc jestem optymistą. Pokazał wielki hart ducha, wyszedł z fatalnych obrażeń. Na pewno podejmie wraz z rodziną właściwą decyzję dotyczącą dalszej kariery. Wszystko pokaże jego powrót na tor. Wówczas dowiemy się, jak głowa radzi sobie po tym zajściu - kończy Wojciech Dankiewicz.