Rohan Tungate trafił do Zielonej Góry przed rokiem, tuż po tym jak Falubaz niespodziewanie spadł z PGE Ekstraligi. Miał za sobą niezbyt udany roczny epizod w Unii Tarnów. Do Jaskółek przechodził jako absolutny gwiazdor eWinner 1. Ligi. W 2020 roku świetnie spisywał się w spotkaniach swojego Orła Łódź, zdobywał średnio 2,348 punktu w każdym wyścigu. Witold Skrzydlewski bardzo chciał zatrzymać go w Łodzi na żużel, ale Australijczykowi marzył się atak na najlepszą żużlową ligę świata. W Orle do dziś mają o to pretensje do Marcina Gortata. Twierdzą, że to właśnie były koszykarz - prywatnie bliski kolega żużlowca - namieszał mu w głowie i skłonił do poszukiwania szczęścia na rynku transferowym. Bezskutecznego poszukiwania szczęścia. Ostatecznie Tungate nie zdołał porozumieć się z żadnym ekstraligowcem i w ostatniej chwili trafił do małopolskiego pierwszoligowca. Jeszcze przed pierwszym meczem na światło dzienne zaczęły wychodzić organizacyjne i finansowe problemy Unii. Wiosną kontrakt z klubem rozwiązał Paweł Miesiąc, a kontuzji doznał Niels Kristian Iversen. Osamotniony Tungate nie zdołał w pojedynkę odpompować wody z tonącego tarnowskiego okrętu. Zaliczył raczej mierny sezon. Falubaz chciał go w Ekstralidze Nie zniechęciło to jednak Falubazu, który warunki kontraktu dopiął z nim niemalże od razu po spadku drużyny z PGE Ekstraligi. Znali oni Tungate’a z gościnnych występów podczas pandemicznego sezonu 2020 i uważali, że świetnie wpasuje się w mocny skład mający zapewnić klubowi błyskawiczny powrót do najlepszej ligi świata. Australijczyk - w przeciwieństwie do Maksa Fricke’a, Piotra Protasiewicza czy Krzysztofa Buczkowskiego - spędził wiele lat na zapleczu i tory drużyn z tej klasy rozgrywkowej nie stanowiły dla niego żadnej tajemnicy. Bardzo liczono więc na jego korzystną dyspozycję podczas meczów wyjazdowych. Tungate również miał sporo do ugrania. Nieoficjalnie mówiło się, że w jego kontrakcie z Falubazem zawarta jest nietypowa klauzula. Miała ona zapewnić mu miejsce w składzie po powrocie drużyny do PGE Ekstraligi, o ile Australijczyk powtórzy świetną dyspozycję z Orła i znów wykręci ponad 2,2 punktu na bieg. Ten scenariusz nie doczekał się realizacji. Falubaz przegrał walkę o awans z Cellfast Wilkami Krosno, a Tungate bardzo długo szukał optymalnej formy. Radził sobie co prawda naprawdę nieźle, ale na prawdziwe wyżyny swoich umiejętności wspiął się dopiero w końcowej fazie sezonu. Niebagatelny wpływ na to miały zmiany poczynione przez niego w zapleczu sprzętowym. Australijczyk w środku sezonu przesiadł się na silniki MXX spod ręki Michała Marmuszewskiego, wschodzącej tunerskiej gwiazdy z Lublina. Czytaj także: Dekadę temu weszli na szczyt. Gdzie są teraz?