Łaguta to chyba obecnie najbardziej niechciany w polskich ligach zawodnik. Gdy rozpoczęła się wojna w Ukrainie, opowiedział się w zasadzie po stronie Rosjan. Został skreślony z kadry Motoru, ale wygląda na to, że w klubie wciąż mają z nim kontakt. A przynajmniej ma go prezes Jakub Kępa, który wprost powiedział o tym w programie Kanału Sportowego. Wzbudził tym bardzo negatywne reakcje środowiska i w sumie trudno się dziwić. - Rozmawiamy ze sobą raz na jakiś czas. Zadzwonił do mnie po finale i bardzo cieszył się z sukcesu. Rozmawiamy ze sobą i jest to normalny kontakt - oświadczył. Kępa zdobył się na odważne wyznanie, które jednak chluby mu nie przyniosło. W mediach społecznościowych momentalnie pojawiło się mnóstwo bardzo krytycznych opinii na temat takiej postawy prezesa Motoru Lublin, nowego mistrza Polski. Niektórzy mówią o pluciu w twarz - Obrzydliwe. Dla mnie to niedopuszczalne, by po pierwsze w ogóle rozmawiać z Łagutą, a po drugie jeszcze publicznie się tym chwalić. Kępa zrobił coś ohydnego - ostro pisze pan Jakub z Gorzowa. - Ja komuś takiemu mogę co najwyżej napluć w twarz. Otwarcie przyznaje się do utrzymania kontaktu z osobą popierającą zbrodnicze działania - dodał pan Maciej z Wrocławia. Inni nie mogli zrozumieć dlaczego w ogóle Kępa powiedział o tym głośno. - Niech sobie robi, co chce. Ale mógł nie mówić o tym głośno. Uważam, że przegrał w oczach wielu osób. To trochę tak, jakby stosunek Łaguty do wojny nie miał dla Kępy żadnego znaczenia - napisał pan Tomasz z Gdańska. - Czekam tylko aż powie, że w sumie to ten Łaguta jest w porządku i przydałby się w Motorze za rok - odpowiedział mu pan Waldemar z Krakowa. Nie da się ukryć, że Kępa zrobił błąd chwaląc się kontaktem z Łagutą, bo żużlowiec ten jest zdecydowanie w czołówce jeśli chodzi o negatywne reakcje wzbudzane wśród kibiców. Nikt nie może wybaczyć mu tego, co powiedział kilka miesięcy temu