Polacy lubią od czasu do czasu wybrać się do Argentyny, by rywalizować z lokalnymi zawodnikami i zapisać się w historii dyscypliny jako indywidualny mistrz tego kraju. Po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa pod koniec 2022 roku do Ameryki Południowej polecieli Patryk Wojdyło oraz Paweł Miesiąc. Nasi rodacy oczywiście byli uznawani za faworytów cyklu i swoje zrobili, ponieważ od początku do końca znajdowali się w górnych rejonach klasyfikacji generalnej, walcząc między sobą o złoto. Ostatecznie tytuł powędrował do pierwszego z wymienionych panów, który zwyciężył jako trzeci Polak w historii. Co najważniejsze, obaj wrócili też do ojczyzny w znakomitych nastrojach, a nie było to wcale takie pewne. Niemiłe wspomnienia z Argentyny miał na przykład Paweł Miesiąc. Doświadczony zawodnik na antenie Radia Freee podzielił się kulisami z wyprawy, która uszczupliła jego portfel o dobre kilka tysięcy złotych. - Za pierwszym razem miałem swój silnik i podzespoły do ramy. Za drugim razem wzięliśmy z kolei kompletny motocykl. Niestety nam go wtedy zabrali i nie wydali nam wszystkiego. To tak naprawdę przepadło. Zaczęły się wtedy schody, bo po takiej akcji wiadomo, że człowiek się boi kolejnym razem wziąć tyle rzeczy - oznajmił. Został wicemistrzem kraju, ale wciąż nie ma klubu Na szczęście 37-latek nie zraził się do tego kraju i w tym roku na pewno tego nie pożałował. Poza dobrym wynikiem udało mu się chociażby przeżywać razem z Argentyńczykami zdobycie mistrzostwa świata w piłce nożnej czy nawiązać wiele nowych znajomości. - Ludzie, którzy tam przychodzą na zawody bardzo nam pomagali i byli życzliwi. Dojazd na stadion oraz ta cała logistyka to już jest jednak zupełnie co innego niż w Europie. Motocykl daje się tam na przyczepkę i ciągnie ją quad z mieszkania na stadion - opowiadał z zadowoleniem w głosie. Teraz z kolei czas na sezon w Polsce, a tu zaczynają się schody, gdyż Paweł Miesiąc podpisał jedynie kontrakt warszawski z Motorem Lublin. - Dlatego właśnie chciałem być w gazie i rytmie startowym - wyjaśnił, czemu tak naprawdę postanowił wybrać się do Ameryki Południowej. Żużlowiec liczy, że do kwietnia zainteresuje się nim jakiś klub i wystąpi już od pierwszej kolejki. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo