Nietrudno zrozumieć dlaczego chęć startów w Metal Speedway League wyrażają najlepsi Duńczycy. Skoro regulamin polskiej ligi pozwala im w wolnych chwilach jeździć w zagranicznych rozgrywkach, to nie ma nic dziwnego w tym, iż decydują się na ściganie w ojczyźnie. Co jednak bardziej niezrozumiałe, na starty na Półwyspie Jutlandzkim coraz częściej decydują się również zawodnicy niepochodzący z Danii. Tydzień temu umową z Esbjerg Vikings pochwalił się Tai Woffinden, 4-krotny mistrz świata. Jak informował na Twiterze reporter Eleven Sports, Maciej Markowski, Brytyjczyk miał ofertę z rodzimej ligi, ale ostatecznie nie doszedł do porozumienia z władzami Belle Vue Aces. Wraz z nim w kraju Hamleta startować będzie choćby Słoweniec Matej Zagar czy Polak Grzegorz Zengota. To tylko wierzchołek góry lodowej. W środowisku słychać liczne głosy wyrażające zdziwienie takimi ruchami. Rozgrywane zazwyczaj w czwartek spotkania Metal Speedway League słyną bowiem przede wszystkim z przygotowywanych w naganny sposób torów. Kibice niejednokrotnie zarzucali zawodnikom hipokryzję twierdząc, iż w polskiej lidze nigdy nie zgodziliby się na jazdę w tak fatalnych warunkach. Powtarzany jak mantra frazes "w Anglii by pojechali" stopniowo traci popularność na rzecz porównań sytuacji nad Wisłą z tą w kraju Hamleta. Huckenbeck w helikopterze, Tungate w karetce O tym jak przygotowane są w tam tory, boleśnie przekonał się w minionym sezonie Niemiec Kai Huckenbeck, którego po upadku w Brovst musiał transportować do szpitala helikopter. Spotkanie przerwano, a śmigłowiec wylądował na murawie stadionu. Tego samego dnia we Fjelsted kręgosłup złamał Linus Sundstroem, a Patrick Hansen w ostatniej chwili opanował motocykl na tyle, by nie przejechać leżącego na torze Petera Kildemanda. Niemal równolegle do wspomnianych karamboli wydarzył się wypadek Rohana Tungate’a. Australijczyk nie doznał żadnych złamań, ale ze względu na ogólną obolałość odpuścił najbliższe spotkanie w Polsce. Szybko zakończył swój romans z Danią, nie zamierza startować tam w przyszłym sezonie. Dlaczego żużlowcy walą do Metal Speedway League drzwiami i oknami? Większość ekspertów zgodnie unosi ramiona i przyznaje: "nie wiadomo". Sprawa z pewnością nie rozbija się o pieniądze. Tamtejsze kluby nie oferują kokosów, najwyższe stawki za punkt wynoszą około 300 złotych. Najlepsi mogą co prawda liczyć na stały zarobek wynikający z umów ryczałtowych, jednak są w Danii ogromną rzadkością.