Sparta i Motor w ogniu krytyki Jako pierwszym po inauguracji PGE Ekstraligi do lat 24 dostało się dwóm krezusom - Betard Sparcie Wrocław i Motorowi Lublin. Dlaczego akurat tym klubom? Odpowiedź jest bardzo prosta - od mistrza i wicemistrza Polski można byłoby oczekiwać, że ich drugie drużyny wniosą do ligi nieco więcej jakości. Tymczasem personalia w tych zespołach są delikatnie mówiąc wątpliwe, na co szybko zwrócili uwagę kibice zarzucając, że klubom chodziło tak naprawdę o spełnienie regulaminu, a nie cele szkoleniowe. Oczywiście stanowisko Sparty i Motoru jest zgoła odmienne, bo jakżeby mogło być inaczej. Fakty są jednak takie, że wrocławska drużyna do lat 24 na razie prezentuje się bardzo słabo i zajmuje ostatnie miejsce w lidze. Szału jak na razie nie ma też po stronie Motoru, który co prawda wygrał efektownie ostatnie spotkanie z Eltrox Włókniarzem Częstochowa, ale z kolei na inaugurację wtopił ze Moje Bermudy Stalą Gorzów zdobywając ledwie 21 punktów (!). Myślę sobie jednak, że na razie za wcześnie jest, aby którykolwiek klub potępiać za lekceważące podejście i chęć jedynie spełnienia regulaminowego obowiązku. To, kto potraktował te rozgrywki poważnie, zobaczymy dopiero za jakiś czas. Ja osobiście nie mam wątpliwości, że za wzór stawiać należy Fogo Unię Leszno. Tam podeszli do tematu z wielką starannością, a pierwsze mecze pokazują, że Unia ma potencjał zawodniczy, który mógłby spróbować swoich sił w razie potrzeby nawet w PGE Ekstralidze. Za to należą się działaczom brawa. Motor i Sparta w PGE Ekstralidze to inne drużyny Wracając jednak na podwórko najlepszej ligi świata, to tam widzimy kompletnie inny obraz Motoru czy Sparty. Ci drudzy być może są obecnie w lekkim kryzysie, ale twierdzę, że szybko z niego wyjdą. Zresztą w piątek w meczu przeciwko beniaminkowi z Ostrowa już pojawiło się światełko w tunelu. Mam na myśli oczywiście bezbłędny występ Taia Woffindena, który zmienił tunera i efekt był piorunujący. Nie mogę natomiast wyjść z zachwytu nad zespołem z Lublina. Wygląda na to, że Motor stworzył potwora. Przyznam szczerze, że po wykluczeniu Rosjan sądziłem, że plany związane ze złotym medalem działacze znów będą musieli odłożyć na przyszłość. Szybko jednak okazało się, że brak Grigorija Łaguty wcale nie jest dla drużyny problemem. Ba, wyszło nawet na to, że można wygrywać i to okazale bez kontuzjowanego lidera Dominika Kubery. Przekładając to nieco jaśniej muszę wyjaśnić, że chodzi o pokonanie wicelidera tabeli ledwie trójką seniorów i dwójką juniorów. Niebywały wyczyn. Czy będzie więc złoto? Na pewno zapach mistrzostwo w Lublinie dawno nie był wyczuwalny z taką intensywnością.